Dzień swira
Lubię segregować różne rzeczy. Czasem czuję się jak główny bohater dnia świra. Wszystko musi być równiutko poukładane, talerze w równej linii, surówka nie może dotykać frytek ani mięsa. Wszystko musi być czyste, wyszorowane, chory do przesady pedantyzm. Moje włosy musza być zaczesane na prawy bok, a grzywka, chociaż wygląda jak nieczesana jest dokładnie wystylizowana i układam ją co rano 20 minut. Płatki jem osobno, wmówiłem sobie, że nie mogą dotykać mleka, bo inaczej papka tworząca się z melaka i płatków zapcha mi jelita. Czy zamknąłem drzwi? Sprawdzam to zawsze 3 razy. Kota karmię 3 razy dziennie. Ogólnie upodobałem sobie trójkę, jeśli robię coś dobrego a dwojke jeśli coś złego. Czyli jeśli np. patrze na ładną dziewczyne i chcę mieć taką w przyszłości patrze na nią 3 razy. Jeśli patrze na brzydką, patrze na nia 2, żeby się zredukowało. Coś jak krok w przód i w tył = niewykonanie posunięcia… albo plus redukuje się z minusem. Ja wiem jak to brzmi. Facet powalony na maksa. Wiem, że wiekszośc z tych rzeczy to takie głupie czarowanie rzeczywistości, ale nie umiem się opanować. Licze, układam, sprzątam, segreguję, ćwiczę i wszystko to w okreslony sposób , konkretny czas lub dokładna ilośc razy. Męczące. jestem trochę jak niewolnik tych wszystkich działań. Kiedyś myślałem, ze widza we mnie świra. Sam nie wiem, teraz świrów pełno więc się nie wyróżniam az tak bardzo.
Dodaj komentarz