Kotlet z sosem

21:25
9.05.2018

Do 7 roku życia byłam jedynaczką. Potem pojawiła się na świecie moja siostra. Nienawidziłam jej od samego początku. Kiedyś nawet wymyśliłam dla niej okropne imię, ale mama się nie zgodziła. Po jakimś czasie poszła na ustępstwo i drugim imieniem siostry było właśnie to wymyślone przeze mnie. Pamiętam, że byłam niejadkiem. Chuda i drobna. Matka dwoiła się i troiła, żebym coś zjadła. Pamiętam znienawidzoną przeze mnie zupę pomidorową i kotlety mielone. I jedno i drugie przyprawiało mnie o gęsią skórkę. No i właśnie stałam przed zadaniem zjedzenia takiego kotleta. To było jeszcze przed narodzinami mojej siostry. Siedziałam przy stole. Ze mna mama. Karmiła mnie i bardzo się produkowała żebym zjadła. Ja grymasiłam. Byłam chyba rozpuszczonym dzieckiem. Pamiętam siebie jako rozkapryszoną nieznośną księżniczkę. W każdym razie po długim czasie matka straciła cierpliwość. Uderzyła pięścią w ławę pokrytą szklanym blatem. Szkło poraniło jej rękę.  Polała się krew. Matka chwyciła mnie za włosy z tyłu głowy i wsadziła moją twarz w talerz pełen rozpapranego obiadu. Zaczęłam płakać, a z twarzy spływały mi resztki sosu… O dziwo teraz lubię kotlety mielone mimo, że zawsze kojarzą mi się z tą sytuacją.

Dodaj komentarz

Zaloguj się i dodaj komentarz