Jestem niesprawiedliwą matką
Mam 48 lat. Moje młodsza córka ma 22, starsza 26. Ze starszą zawsze było pod górkę. Była niezdarna, niezaradna, opryskliwa. Młodsza przeciwieństwo – uśmiechnięta, wesoła, radziła sobie z każdym problemem. Obie kocham. Tylko jedna z nich lubię. Było tak chyba od początku. Chciałam mieć syna. W 9 miesiącu okazało się, że mój upragniony Filip jest dziewczynką. Płakałam bardzo. Nie umiałam się przestawić, że dziecko które nosiłam pod sercem 9 miesięcy, mój mały Filipek nie jest synkiem. Może od początku popełniłam błąd nie potrafiąc być wdzięczna za dziecko, za zdrowie, za kochającego męża? W każdym razie po cesarskim cięciu miałam ogromna depresję. Nie mogłam patrzeć na córkę, nie chciałam nadać jej imienia. Potem mi przeszło.. ale nie wiem czy do końca. Zostałam z nią w domu, starałam się jak mogłam. Mąż miał świetna pracę więc dawaliśmy radę. Pomagali nam dziadkowie. Potem okazało się ze znów jestem w ciąży. Nie planowaliśmy tego. Tym razem było mi wszystko jedno. Nie byłam zachwycona macierzyństwem. Wszystko robiłam mechanicznie. Karmiłam, przewijała, bawiłam się, nie biłam. Ale nie umiałam przytulić, połaskotać i patrzeć na córkę z miłością. Druga ciąża zakończyła sie inaczej. Gdy tylko zobaczyłam swoją córeczkę nie mogłam przestać się nią zachwycać. Była malutka, delikatna i tak bardzo ode mnie zależna. O dziwo urodziłam naturalnie, karmiłam piersią i czułam tak ogromną więź z córką, że nie jestem w stanie tego opisać. Starsza na pewno czuła się odtrącona i mniej ważna, a ja mimo wyrzutów sumienia nie umiałam dać jej więcej. W stosunku do niej wszystko było mechaniczne i sztuczne.
Dodaj komentarz