2gi wpis
Druga wizyta za mną. Nie było źle. Czuję się jak głupek na tych spotkaniach. jakbym grał w jakimś filmie. Pani Marta próbuje mnie złamać i wyciągnąć ode mnie szczegóły dotyczące mojego życia małżeńskiego. Nie jestem zbyt wylewny. Stwierdziłam, że wole już wszystko pisać niż mówić podczas sesji. Mimo to uznała, że spotkania są konieczne, a pisanie swoja drogą. Nie umiem tego wszystkiego o swoim życiu powiedzieć, bo czuje że przekraczam wtedy barierę i lamę zasadę, która jest w naszym małżeństwie najważniejsza. Nasze sprawy zostają między nami. Mówiąc coś o swojej żonie, czego nie powiedziałem nigdy na głos mam wrażenie ze staje się nielojalnym szczurem. Nie chcę taki być. W moim małżeństwie jest wszystko ok. Może zmieniłbym tylko ilość czasu spędzanego razem, ilość sexu i to, żebym nie był traktowany jak „przynieś,podaj, pozamiataj”. Poza tym wszystko byłoby ok. Bardziej przyczyn swojego stanu szukałbym w nudnej, mało płatnej pracy. Oczekiwałem czegoś więcej po studiach i kursach. 2-gi wpis. zaliczony!
Ja też czułam się na początku głupio. Ale wydaje mi się, że jeśli żyjesz w zgodzie z samym sobą i jesteś szczery w stosunku do żony to nie masz się czego obawiać, bo o żadnej nielojalności nie będzie mowy. Wydaje mi się, że z czasem obowiązek pisania stanie się czymś, co autentycznie przynosi Ci ulgę i pomaga uporządkować myśli- pewnie dlatego jest to Twoim zadaniem domowym. Ja na początku terapii tez takie dostałam, ale nie było jeszcze takiego miejsca jak to i wszystko spisywałam na kartkach (a pisania odręcznego szczerze nienawidzę).