#4

08:43
27.03.2019

Dzisiaj jadę na konkurs z nauczycielką i jakąś dziewczyną, których nie znam. Pomyślałam, ze tam nikt nie będzie mnie znał, nie będzie wiedział z czym się zmagam i mogę spróbować udawać, zagrać jakąś rolę i udawać że jestem śmiała. Brzmi łatwo, jednak nie wiem czy mi się uda. To nie jest takie proste iść i udawać kogoś innego tym bardziej gdy ma się fobie społeczna. Nie wiem na jakim poziomie jest moja nieśmiałość, ale uważam że jest fobia społeczna. Wiem, ze mogę zrobić duży krok do przodu, ale mogę też zrobić ogromny krok do tyłu. W sumie to wydaje mi się ze tak wlansie będzie. Stresuje się tym dniem i nie wiem czego się spodziewać. Nie będę sobie robić nadziei ze będzie inaczej bo znając życie tak nie będzie.

Wczoraj byłam drugi raz u psychologa. Po pierwszym spotkaniu miałam trochę nadzieję, ze to coś pomoże, ale wczoraj psycholog jakby zaczęła już wymagać jakiś pierwszy krok ode mnie. Nie wiem czy można to nazwać wymaganiem czegoś, ale stwierdziła, że mi brakuje pierwszego kroku ku zmianie. Zasugerowała możliwości takie jak urządzenie imprezy, na której ja będę gospodarzem, dużą zmianę fryzury lub rozmowę z dziewczyną, z która siedzę w ławce o moim problemie. Pierwsza możliwość odpada, bo na pewno nie będę w stanie zaprosić innych na imprezę, po pierwsze spale się ze wstydu a po drugie co oni sobie o mnie pomyślą, na pewno będą w szoku, ze ja która nigdy nic nie mówię nagle urzadzam imprezę. Druga możliwość jest do zrobienia, ale co to zmieni. Mam bardzo długie włosy i planuje je obciąć, pomyślałem też ze mogłabym je pocieniowac. Psycholog stwierdziła, ze jak dokonam jakiejś zmiany w wyglądzie to może ktoś zauważy, podejdzie i coś powie. W sumie to uważam ze to wątpliwe ale mogę coś zmienić dla samej siebie. Co do trzeciej możliwości to na początku pomyślałam ze mogłabym spróbować, ale teraz myślę ze nie dam rady. Spale się ze wstydu. To za duże wyzwanie. Za 2 tygodnie pójdę znów do psycholog z pustymi rękami. Powiem ze nic nie zrobiłam. Bo nie dam rady. Moze mi nie da się pomóc, jestem jakimś wyjątkowym dziwnym przypadkiem. Jestem na takim etapie, ze po prostu odliczam czas do końca. Czekam aż liceum się skończy i pójdę na studia. Żyje w nadziei ze tam w końcu się otworzę. Ale przecież w gimnzjum też tak było a liceum nie przyniosło zmiany. Tyle tylko że w gimnazjum patrząc z perspektywy czasu wcale nie było tak źle, miałam się tam do kogo odezwać miałam tam przyjaciolke. Teraz ona jest w innej szkole i jestem sama. Psycholog stwierdziła że to jest w pewnym sensie żałoba po jej stracie ze już nie jestem w szkole z nią i pierwszym etapem był żal i potem powinno się coś zmienić a ja jestem w miejscu i nic się nie zmienia. W sumie coś w tym jest, ale jà nie potrafię nic zmienić. Minęło już za dużo czasu już pół roku. Może powinnam zrezygnować z chodzenia do psycholog skoro i tak nic się nie zmieni. Ale w sumie nic nie tracę chodząc tam ale obawiam się ze ona straci cierpliwość. Jest sympatyczna i fajna ale nie wiem czy będzie umiała mi pomóc.

Dzisiaj gdy szłam ulica miałam jakieś wrażenie że ludzie wszyscy się na mnie patrzą. Nie wiem czy to jest normalne. A raczej wiem ze nie jest. Chciałam się gdzieś schować iść w jakieś miejsce gdzie będę sama. Wybrałam bibliotekę, jest jeszcze zamknięta ale jest taki przedsionek i tutaj mogę posiedzieć. Bibliotekarki już sa i kilka razy wychodziły ale biblioteka i tak zamknięta. Poza tym tu w przedsionku mi wygodnie. Miałam dziś iść na pierwszą godzine i potem jechać na konkurs, ale nie poszłam. Później pójdę pod szkole i poczekam na nauczycielke. Stresuje się. Za 15 min kończy się 1 lekcja więc będę musiała się już niedługo zbierać. A co jeśli ta nauczycielka i ta dziewczyna będą ze sobą rozmawiać a ja jedyna jak zwykle będę milczeć jak grób? Pisanie mi pomaga. Gdy wrócę pójdę do fryzjera umówić się na wizytę. Jak zmienię zdanie najwyżej odwolam. Tym też się trochę stresuje ale dam radę. Chyba już czas na mnie, muszę się zbierać i iść pod szkole. Co za stres.

6
Dodaj komentarz

Zaloguj się i dodaj komentarz
najnowszy najstarszy oceniany
ohmydeer

Cześć. Z tego co piszesz, jestem skłonna stwierdzić, że nie jesteś tylko nieśmiała, lecz że faktycznie masz fobię społeczną, bo objawy jakie opisujesz się zgadzają (ja też ją mam). Ta pani psycholog, do której chodzisz, chyba w ogóle się nie zna, prędzej zrobi Ci krzywdę niż Ci pomoże – racja, w terapii ekspozycja jest ważna, ale poprzedzona pracą z przekonaniami! Przede wszystkim radzę zmienić ją na psychoterapeutę, czyli zapisać się na terapię. Tam nie będzie żadnych głupich zadań typu „urządzić imprezę”, bo ktoś kto wie na czym polega fobia społeczna, wie też że takie zadanie to jak wrzucenie do oceanu… Czytaj więcej »

HowToBeFree
HowToBeFree

Pamiętam, że u siebie też odliczalam czas do końca liceum. Jest mi bliskie to, co piszesz. Ja bym nie rozmawiała z nikim z zewnątrz o swoim problemie. Nie wiesz, kim jest Twoja koleżanka z ławki tak dokładnie, czy nie rozgada innym, nie przekręci, może szukać sensacji itd. Ludzie są różni i lepiej nie ryzykować. O problemach najlepiej rozmawiać z zaufanymi osobami lub takimi, które Cię nie znają. Przynajmniej u mnie to się sprawdziło. 🙂 Ale np. możesz zagadać na temat, który dotyczy szkoły albo np. ktoś ma fajną rzecz i gdzie kupił. Takie głupoty, od których rozmowa może potoczyć się… Czytaj więcej »

Niejawna

Trzymam za Ciebie kciuki.