A dzisiaj postanowiłam pić
Już od wczoraj to planowałam.
Postanowiłam pić, żeby uporać się z nudą i monotonią i żeby urozmaicić sobie moje życie na poziomie myślenia. Jak wypiłam lampkę wina zachciało mi się tańczyć. Podgłośniłam muzykę i z zamkniętymi oczami próbowałam zmysłowo tańczyć. Ostatnio widziałam kobietę w moim wieku jak wiła się na rurze. Po twarzy było widać, że jest już około 50. Była wyzywająco ubrana, a jej jędrne ciało nie zdradzało jej wieku. Tylko ta twarz. Moja twarz też zdradza wiek. Pije, palę, nie lubię kremów. Czy jeśli zaczęłabym używać ich teraz, coś by mi to dało? Cofnęło oznaki starzenia? Wątpię. Więc, po co tracić czas?
Druga lampka…
Trzecia…
Mąż pojechał kilka godzin temu z teściową na groby. Ja pod pretekstem złego samopoczucia zostałam. Spytał potem czy przywieźć mi obiad, ale nie potrzebowałam. Znając życie wyrzuty sumienia, że najadł się sam u mamusi podczas gdy biedna żona leży i choruje, nie dadzą mu spokoju i nakażą przywieźć mi rosołek i ręcznie robionym makaronikiem. Ale mi jest tak dobrze. Zjadłam kanapki z dżemem truskawkowym. Popijając sobie winem.
Przypomniała mi się dziś ciekawa książka erotyczna, która czytałam kilka lat temu. Nie w stylu 50 twarzy Greya. Naprawdę dobrze napisana…Musze ja odnaleźć i przeczytać ponownie. W tym wieku zamiast sexu czyta się książki i wspomina się stare dobre czasy…
Wypiłam to wino… w piwnicy zostało mi jeszcze trochę soplicy, ale zaraz może wrócić mąż. Położę się spać. Nawet się nie zorientuje. Chociaż, co za różnica…
Ale masz dobre życie kobieto i jakiego dobrego męża, taki pokój jest w tobie, w twoim domu, aż zazdroszczę.