A na imię jej było D…
Każdy zna chyba taką historię. Trochę jak z filmu czy książki. On i ona. Po trudnych doświadczeniach, spotykają się z przypadku gdzieś w internecie. Szybko łapią dobry kontakt, jakby zali się od lat. To zbyt oklepane, to by już nie przeszło nawet w najtańszej komedii romantycznej. No to co by tu dodać? O! Mieszkają bardzo daleko od siebie, praktycznie ponad pół kraju. Jeszcze coś! Różnica wieku 6 lat. Niby społecznie akceptowana, ale raczej nie jest ułatwieniem. No i bym zapomniał, surowi rodzice dziewczyny kontrolujący ją na każdym kroku ?
Mi się to zdarzyło na prawdę. Trwało prawie miesiąc. Ale co to był za miesiąc…
Zaczęło się od kilku wiadomości na messengerze, a skończyło na przegadanych godzinach na telefonie czy wideorozmowach. Dzień w dzień, od rana do nocy. Czasem pisaliśmy to samo jednocześnie. W bajce skończyło by się wszystko pięknie, happy endem. Miłością do grobowej deski…
Życie to jednak nie jest bajka.
Choć nie powiem, było super. Ładnie się wszystko układało, po walce z samym sobą nastał dobry czas, pełen nadziei i wiary w siebie. Bez lęków itp. Związek? To by była piękna wisienka na torcie, taka „kropka nad i”. Nagroda za masę trudnych chwil i wyrzeczeń z ostatniego roku.
Moje ostatnie lata to była głównie samotność, bez związków i nadziei na zmianę tego stanu. Nuda i poczucie, że nikogo się nie obchodzi. Aż tu nagle ktoś się interesuje, pyta i martwi o Ciebie. Wspaniałe uczucie. Facet musi czuć, że jest potrzebny, ważny i szanowany. Ja to czułem, gdy zwierzała mi się ze swoich problemów, pytała mnie o zdanie czy prosiła o pomoc. Miałem kim się opiekować.
D. w swoim życiu przejechała się na kilku facetach, którzy powinni być wsparciem, a są traumą. Bardzo pragnie bliskości, męskiego ciepła, jednocześnie boi się, że znów się zawiedzie i będzie cierpieć. Dlatego testuje…
Psuć zaczęło się od momentu, kiedy zaczęła zdecydowanie wyrażać swoje zdanie na temat facetów. Że myślą o jednym i trzeba ich najpierw traktować źle, mają chodzić i się prosić o względy. Dopiero jak zasłużą to można zacząć ich traktować poważnie…
Jednocześnie stale podkreśla, że jej facet nie może być uległy… Który prawdziwy facet pójdzie na coś takiego? Który da się najpierw traktować jak śmieć? Ja na pewno nie.
Czarę goryczy przelała sytuacja ze spotkaniem. Miałem się wybrać pociągiem, gdzie trzeba wcześniej zarezerwować miejsce. Datę mieliśmy już ustaloną, wolne w pracy wzięte. Dzwonie i pytam o szczegóły, i co słyszę? Nie wiem jak się będę czuła itp., czy się wyrobię, nie wiem jak tam trafić itp. Nic nie wie… To kto ma wiedzieć? Mam swoje życie, pracę, swoje zobowiązania i to nie takie chop siup by wszystko ogarnąć… Poczułem, że nie jestem traktowany poważnie. Po czasie dowiedziałem się, że to też był test jak bardzo mi zależy na spotkaniu…
Byłem wściekły i nie pojechałem. Nie dam się tak traktować. Facet musi wykazywać inicjatywę, wiem. Nie może być jednak tak, że tylko mi zależy… Starać się powinny obie strony, tylko inaczej.
Na sam koniec dowiedziałem się, że od początku traktowała mnie jak przyjaciela, robiła nadzieje na związek po to by nie stracić kogoś kto wysłucha i doradzi… Cały czas byłem okłamywany ? Bardzo się pomyliłem, nie dojrzała chyba do poważnego związku.
Po wszystkim mnie przeprosiła i dalej mamy sporadyczny kontakt. Staram się ją zrozumieć i wiem, że trudna przeszłość gra tu dużą rolę. Nie daje to jej jednak prawa wszystkich mierzyć jedną miarą.
Jak się po tym czułem? Jak gówno. Żyłem w pięknej bajce i nagle przyszedł koszmar. Kolejny raz się zawiodłem na dziewczynie… Wróciły stare demony i pytania czy ja jakiś przeklęty nie jestem, że za każdym razem trafiam na takie kobiety? Znów telefon milczał i nic się nie działo…
Na szczęście nie trwało to długo, szybko się pozbierałem. Wyciągnąłem pewne wnioski, za bardzo starałem się pomóc i sam się sprowadziłem do friend-zone. Dałem za mało emocji i niepewności. To była moja pierwsza taka internetowa znajomość, muszę to potraktować jak nabranie doświadczenia. Przejechałem się i trudno. Tak to jest jak kieruję się za bardzo sercem, a nie rozumem czy zdrowym rozsądkiem.
Jestem z siebie nawet dumny, ja to zakończyłem (kulturalnie). Bolałoby jeszcze bardziej gdybym to dalej ciągnął. Wiem kim jestem, mam swoje zasady, których będę się zawsze trzymać. Nie pozwolę się poniżać, jak to czasem bywało w przeszłości (o tym w kolejnych wpisach). Chce szczerości i poważnego traktowania? Czy to tak wiele?
Bardzo piękny i ciekawy wpis. Moim zdaniem podjąłeś bardzo dobrą decyzję, bez poważnego traktowania nie ma w końcu szans na prawdziwy związek. Mam nadzieję, że z czasem poznasz kogoś kto sprawi, że poczujesz się potrzebny i nie tylko ważny a najważniejszy na świecie. Póki co ściskam mocno, bądź cierpliwy bo będzie warto. Każdemu pisany jest ktoś kto go w życiu uszczęśliwi. Tosia.
Osobiście uważam, że podjąłeś bardzo dobrą decyzję. Żywię nadzieję, że ta dziewczyna przejrzy kiedyś na oczy, że zdoła dostrzec, że świat nie składa się tylko z jednego rodzaju facetów, których spotykała przed Tobą na swej drodze. A Tobie życzę wiary w siebie. Trzymaj się ciepło
Dziękuję, również trzymaj się.