Artstyczna dusza i pisanie po nocach

00:47
24.04.2019

Zawsze bylam typem „nocnego marka” ale wyjatkowo juz leze w lozku bo rano mam zamiar isc na silownie bo w czwartek jestem umowiona z moja p.p. i silka przed praca mi odpada.

Umowilam sie z Mariola bo chce z nia pogadac zanim wyjedzie do Pl w czerwcu, wiem ze bedzie przyjezdzac na warsztaty ale nasze sesje sie skoncza. Mysle ze takie spotkanie to dobry pomysl przedstawie jej to co ujelam we wczesniejszym wpisie ponadto zaczelam sie z nia widywac od sierpnia tamtego roku przez ten czas duzo sie we mnie zmienilo. Na lepsze rzecz jasna.

No to sobie leze i mysle… kazdy z nas zna chyba piosenke „cudownych rodzicow mam…”

Niecierpie jej..moze ktos tam ma ale nie ja nie my. Od najmlodszych lat wiedzialam ze w domu jest cos nie tak. Ja nigdy tam nie pasowalam ( nie nie jestem adoptowana ani nic..chociaz czasem bym chyba chciala hahaha ale nie to nie tak) jestem z rodziny dysfunkcyjnej. Oboje pili od zawsze alko awantury wyzwiska rekoczyny wszystko przy nas i z naszym udzialem. Siostra majac 18 lat wyprowadzila sie z domu ja jak mialam 18 zrobilam to sama tylko okolicznosci byly inne. ja mam teraz 25 siostra 38. nie dorastalysmy razem ale przyjezdzala jak tylko mogla byla jak moja druga mama a nawet lepsza jasne ze lepsza zajmowala sie mna kupowala rzeczy do szkoly i ubrania zabierala na wakacje bo rodzice wszystko przechlewalili marnowali..wychowala mnie.. zawsze ryczalam jak wyjezdzala i prosilam by mnie zabrala od nich.. a potem kulilam sie w kacie i mowilam sobie ze musze byc silna. przetrwalam to. dzis mam 25lat. mieszkam za granica. moja relacja z siostra bywa trudna ciezko to opisac w notatce a nawet kilku.. walkowalam nasza wiez na sesjach przez miesiace. Zrozumialam wiele. Teraz wiem wiecej jestem madrzejsza. Wracajac do rodzicow.. ani ich nie kocham ani za nimi nie tesknie. Kiedys mialam do nich zal o to wszystko. Teraz sa dla mnie dwojka starych pochorowanych nieszczesliwych ludzi ktorzy sobie spieprzyli zycie swoimi wyborami i postepowaniem i po czesci nam. Ale przed nami jest troche wiecej zycia i perspektyw i wiele mozemy jeszcze zmienic.

Dzwonie co kilka tygodni czasem raz na tydzien..latam do Pl raz do roku jak musze cos zalatwic. Meczy mnie jak brzecza przez telefon: „kiedy przylecicie obie? kiedy na swieta was razem robaczymy?” blablabla albo..ze przez telefon to nie gadanie i ze czekaja na nas w domu. Pierdolenie o szopenie.. ja do domu ojciec z dumu raz wrocil z remizy tak nawalony i oszczany ze sie przekrecilam prawie potem cala niedziele zdychal a ja wyjezdzalam prawie wcale ze mna nie pogadal.. wiec niech mi pierdol nie wciska.. biedny chory czlowiek ma 65lat a jeszcze wychleje lepiej niz 5 mlodych. matka tez jak sie przyssie to az dno zobaczy. jakie swieta jakie dozynki.. w sumie myslalam czy by sie nie wybrac na dozynki w tym roku bo sa u nas we wsi w sierpniu na koniec ale ani mnie to ziebi ni grzeje schlane mordy ogladac na wsi.. moze do czasu to jest zabawa i kultura ale zawsze konczy sie tak samo. Pewnie polece w sierpniu bo ceny biletow nawet spoko ale wtedy kiedy mi bedzie pasowac. A teraz zawijam sie w kolderke bo rano sileczka;)

Dodaj komentarz

Zaloguj się i dodaj komentarz