Bawilam sie swietnie
Czulam sie jak nastolatka…Tylko te mlodziutkie dziewczyny i widok ludzi o ponad 10 lat mlodszych ode mnie uzmyslawialy mi, ze jestem tam kims z zewnatrz, kto tak naprawde taki klimat ma dawno za soba. Wypilam za duzo, w pewnym momencie na tyle mocno zaszumialo mi w glowie, ze zaczelam sie kleic do jakiegos faceta. Nawet nie moge sobie przypomniec jak wygladal. Czulam sie adorowana. Tak mi tego brakowalo. Dziewczyny nie zmienily sie za bardzo. W ich zmarszczkach widzialam swoj wiek. Spogladajac w lustro jestem nieobiektywna. Ogladajac zdjecia na ktorych widac uplyw czasu bardziej. Leki chyba dzialaja bo od dluzszego czasu trzymam sie niezle i nie atakuja mnie hipochondryczne leki.
Mysle sobie teraz o wszystkich glupotach produkowanycg przez moja glowe, ktore tak mocno potrafia wczepic sie w moj mozg… Czemu? Dlaczego nie moge byc normalna? Czemu zawsze wszystko czuje mocniej, bardziej intensywnie i dopiero leki moga mnie spowolnić?
No i fajnie, może trzeba częściej wychodzić. Ja nigdzie nie chodzę, chyba, że do kina lub restauracji, ale może się przemogę i pójdę w końcu na jakieś tańce. Chyba są miejsca, gdzie bawią się też osoby 40+? Zresztą ja tam nie mam nic do młodszych ludzi, zwłaszcza facetów 😉