będzie lepiej
Ile można narzekać na to samo i jednocześnie nic z tym nie robić? Dlatego ostatnio nie piszę, 3 miesiące jakby wyjęte z życia, nic ciekawego oprócz śmierci ojca się nie wydarzyło. Jestem bez pracy, bez ubezpieczenia, bez motywacji. W pokoju i w głowie bałagan, niedokończone sprawy ciągną się za mną jak, rzep przylepiony do psiego ogona. Dalej nie wiem co chcę robić w życiu, nawet przestałem szukać pracy, wszystkie oferty odrzucam z powodu zbyt wysokich wymagań z mojej strony, jednak trzeba przyznać, że jedyna praca której mogę być pewny w tym momencie mojego życia to magazyn albo jakaś produkcja, nie chcę do tego wracać wiem że stać mnie na więcej. Ostatnie 4 lata pod względem zawodowym były jednak udane, w Niemczech z powodów finansowych i też czasem komfortu pracy, w Polsce ostatnie dwa lata, pod względem komfortu mega spoko a i finansowo też nie było najgorzej. Nie wrócę tam nie pogodzę się z porażką i tym że musiałbym zrobić krok wstecz. Zresztą mam wyjebane na pracę w tym momencie, mam oszczędności, a jak się skończą to mogę prowadzić życie ascety ;p , ew wyjechać za granicę albo w podróż dookoła świata.
Nie jest to dla mnie tak istotne bardziej presja otoczenia, wymaga żeby być poukładanym mieć stałą pracę, itd, może ja nie chce tak żyć? Przynajmniej na razie, nie to jest dla mnie najważniejsze, ważniejsze jest moje dobre samopoczucie i zdrowie psychiczne, a z tym jest ostatnio źle, wszystko poświęcę dla tego. Wracają myśli samobójcze, a raczej zniechęcenie do życia, mam zmienić leki i w końcu zrobić podstawowe badania. Ostatnio chyba uzależniłem się od gier, tak to można nazwać skoro zaniedbuję podstawowe potrzeby na rzecz kompa. Czasem gdzieś wychodzę, albo spotykam się z kimś więc nie jest tak źle. dwa tygodnie temu byłem, u znajomych rozsianych po Polsce.Parę dni po powrocie, znajoma/przyjaciółka u której byłem wyznała mi przez telefon, pod wpływem alkoholu że mnie kocha, kilka dni później mówiła że jestem idealny i jestem jej facetem życia itd, więc chyba nie żartowała. Ale że to było pod wpływem i dzieli nas dość spora odległość to chyba nie przyjąłem tego na poważnie. Ogólnie to jest dość zabawna historia, bo to jest ta przyjaciółka w której kilka lat tamu będąc w niemczech, „zakochałem się” przez internet. Nie wiem czy opisywałem tu tę historię, od tego momentu stwierdziłem że coś jest ze mną nie tak i potrzebuję leczenia. Teraz po kilku latach to ona wyznaje mi miłość, a ja nic do niej nie czuję i wiem że nic z tego nie będzie. Lubię ja i jest nawet ładna ale nic po za tym, zresztą za bardzo się różnimy, więc nie ma sensu wchodzić w związek bez przyszłości, chyba że tylko dla seksu ale nie chcę jej w ten sposób krzywdzić. Fakt jest taki, że jest pierwszą kobietą w moim życiu która wyznała mi miłość, ale po pijaku i nie w cztery oczy więc chyba się nie liczy ;]
Chyba nigdy się tak nie rozpisywałem, dzisiaj przychodzi mi to dosyć łatwo, a na początku pisałem że nie ma o czym pisać, wygląda na to że jednak jest, przypomina mi to sytuację na terapii. Może za dużo wymagam od życia od siebie. Wydaje mi się że moje życie jest nie ciekawe i nic się w nim nie dzieje dlatego się ubezpieczam tak mówiąc, ciągłe porównywanie swojego życia do życia innych. Sam nie wiem, kończę już.
Ogólnie zamysł tego wpisu był taki że, ostatnio nie miałem motywacji, a dzisiaj jest inaczej, trochę aktywności na zewnątrz i promieni słońca wystarczyło. Czy to naprawdę jest takie proste?
Dodaj komentarz