Biłem piłem ćpałem zdradzałem – tak, jestem zły

11:11
11.03.2021

Nie wiem czy powinienem tu pisać. Z reguły dla takich jak ja nie ma litosci. Jestesmy gnojami od ktorych trzeba sie odciąć.

Kiedyś mialem żonę. Kochalem ją i kocham nadal. Kiedyś mialem tez córkę. Miałem dom, próbowałem stale być kimś, kto zaspokoi swoje potrzeby. Tak jak mawiają bądź szczęśliwy ze soba i pokochaj siebie. Dopiero potem bedziesz gotowy na kochanie innych.

Kochalem siebie az za mocno. Imprezy firmowe starałem sie godzić z powrotami do domu i pomaganiu przy niepełnosprawnym dziecku. Ona miala dość. A ja byłem zly, ze nie wyrabiam. Nie jestem w stanie zapewnic nam godnego zycia, domu, odciazyc jej, opłacić opiekunki. Patrzylem w lustoro o widzialem przegrywa.

Chciałem. Ruchałem co popadnie. Sprlnialem swoje zachcianki. Gdy sie spreciwiala zdarzylo mi sie zlapac ja za wlosy lub z pogarda plunac w twarz. Gardzilem soba. Ja podziwialem. Nie moglem przelknac mysli e bylem taki beznadziejny.

Kiedy nasza corka zmarla zostawiłem żonę, oproznilem konto, zapralem kolezanke z pracy na Kretę.

Jak podły śmieć, a kiedy wrocilem, zastalem zmienione zamki w drzwiach.

Przyczailem się, kiedy wychodzila z domu siła wepchnalem ja do środka i wszedłem do mieszkania. Doszlo do rekoczynów. Omal sie nie zabilismy. Chciałem kochac sie z nia wbrew jej woli. Wbila mi dlugopis z dłoń. Sceny wygladaly jak z jakiegos popapranego filmu. Dobrze ze to zrobila. Opamietalem sie. Plakalismy razem. Probowalismy. Wiem, ze to chore. Byla tetapia. Piekne kilka miesiecy. Piekne dla mnie. Ona caly czas sie meczyla. Probowala mi wybaczyc. Byla jak anioł. Ja za wszelka cene chcialem zrekompensowac jej to, co zrobilem.

Prawda jest jednak taka, ze zaden człowiek by tego niebprzelknal. Slowa ktore padaly pod jej adresem…i to wszystko co jej zrobilem fizycznie i psychicznie…

Nie bylo opcji, zeby to sie udalo. Zadnej nnormalny czlowiek by nie zapomnial.

Koniec

Potem ruszylem dalej. Probowalem sie zabić. Ale szczerze to liczylem ze zwroce tym na siebie uwage. Ze do mnie wroci. Zobaczy ze sie zmienilem, ze da mi kolejna szanse.

Nie napisze ze jestem innym czlowiekiem, bo to te same ręce uderzyly ja w twarz. Te same usta nazywaly kurwą i nic niewartą imitacja kobiety. To ja po tym wszystkim cgxialem ja odzyskac i wymagalem przebaczenia i liczylem na litosc.

Czy mi sie ona nalezy. Nie.

Ale jak zyc dalej? Teraz mysle ze za wszelka cene nie wypuscilbym z siebie demona. Ale jaka mam pewnosc, ze on nie wyrwie sie sam?

Jak ja mam dalej zyc?