Blad za bledem?
Kilka dni temu do moich drzwi zawital byly maz. Bylam kompletnie zaskoczona jego bezczelnoscia. Nie lubie go jako czlowiaka. Wsytarczajaco mnie skrzywidzil. Mialam jednak ochote na sex, a ze sie napatoczyl i juz znam jego slabe i mocne strony wyladowalismy w lozku. A w zasadzie to w przedpokoju. Bylo szybko, agresywnie , ale cholernie sexy i zmyslowo. Sex byl dobry. Potem Wojciech spytal, czy chce zeby ma chwile zostal. Nie wahalam sie oczywiscie ze nie chcialam. I znow to zrobilam. Czulam sie jak facet, ktory zegna sie z mila mlodsza dziewczyna ktora mu wlasnie obciagnela. Satysfakcja i wyzszosc. To czulam. Pieprzony idiota i zasrany samolub. Jestem okropna, ale pieprzyc to. Dzieki niemu czuje sie sexowna. Chce do mnie wracac. A ja zgadzam sie bo nic innego nie mam pod reka. Czy rachunki wyrownane? Watpie…ale lubie taka satysfakcje.
Dzisiaj kolejny sms. Kiedy sie spotkamy? Spotkamy sie Ty egoistyczny zdrajco wtedy, kiedy bede sie nudzic. Na razie nie zamierzam. Nie odpisalam.