Byle przetrwać
Wszystko mi się posypało. Dostałam jakiś czas temu jelitówki. Sraczka i rzyganie chyba 3 doby. Myślałam, że zejdę. Ominęłam treningi, nic nie jadłam. Jak mi przeszło rzuciłam się na jedzenie jak dzika. Słodyczy nie jem, za to mam wrażenie, że jestem jak studnia bez dna. Cały czas chodzę głodna, a buzia mi się nie zamyka. Znów zaczęłam ćwiczyć, ale tak straszliwie mi się nie chcę.
Jestem cały czas wkurzona, święta za pasem a ja w domu mam burdel, nic nie kupione na święta. I jeszcze to żarcie. Trzy dni w kuchni, a moją dietę szlag trafi, jestem pewna. Tak, czy siak chyba szczęśliwsza nie jestem ćwicząc i odmawiając sobie słodyczy. To po raz kolejny zadaję sobie to pytanie : po co mi to?
Na męża drę mordę niemal non stop. Na dzieci mniej. Jestem nieprzyjemna i wkurzona, że tyle roboty na święta. Niby nie trzeba, a jednak każdy liczy, że barszczyk będzie, bigosik, wypasione obiady, prezenty pod choinką, mieszkanie sprzątnięte, dywany wyprane. Niby pomagają. Hehe uwielbiam tę „pomoc”. Wielka łacha, zrzędliwe miny i wszystko na odpieprz się.
Następne święta pakuję wszystkich i jedziemy w góry.
To był niezbyt pozytywny wpis, ale święta zawsze mnie przerastały 🙁
Jakie plany?
Nie planuję, ten tydzień będzie chaosem tak czy inaczej.
Byle przetrwać.
Świństwo ta jelitówka
Mi się dzis snil soczysty arbuz prosto z lodowki obudziłam sie i okropnie chciało mi się pic.