Cały dzień przemalowałam
Calutki. A kiedy skończyłam i spojrzałam na męża i pomyślałam sobie o beznadziejnym wieczorze i kilku zdaniach, które wymienimy chciało mi pęknąć serce. Gdzie ta cała euforia, miłość, nienawiść, kłótnie? Gdzie te mocne i wyraźne uczucia? Przepadły. I kobieta z mojego obrazu właśnie ten ból wyraża. I tęsknotę…
Nie pękło mi serce. Pierwszym odruchem był spacer. A na spacer wiadomo po co idzie kobieta z problemem alkoholowym (ja przynajmniej). Nie poszłam. Wypiłam herbatę i trzymałam się myśli, że jutro kupię sobie pyszne czerwone wino.
Probowalam cos ogladac. Nie dalam rady. Potem znow malowalam. A teraz mam problem z zaśnięciem. Jestem jakas poddenerwowana i mimo ze zmęczona…to nie moge tu leżeć tak bezczynnie.
Dodaj komentarz