Ciągłe narzekanie 🤷🏻♀️
Ostatnio doszłam do wniosku, dlaczego potraciłam znajomych. Z moich rozwiniętych zdań, wyczuli moje narzekanie z życia.
A ja po prostu chciałam mieć z kim pogadać, tylko tyle i aż tyle.
Dzieciństwo nie miałam za bardzo fajne, jestem DDA. Na pewno przez to, strach przed bliską osobą która wyzywa drugą bliską osobę i na dodatek dostaje ci się, chodź na to nie zasłużyłeś. Czułam się w strachu, w stresie, nie potrafiłam w szkole zapomnieć tego co się działo wieczorem albo w nocy. Nie potrafiłam skupić się na nauce, ciężko mi szło. Bałam się podejść do koleżanek z klasy i zagadać, wszystko siedziało we mnie. Być może do dziś nie potrafię tego zrobić. Boję się, że źle coś powiem, źle zinterpretuje to co powiedzą.
Lata mijały, przenieśli mnie do innej klasy, ale praktycznie było to samo. Była jedna szalona dziewczyna, wspominam do dziś. Nie pochodziła z bogatej rodziny, była ze wsi, nie przeszkadzało mi to. Ona najbardziej mi była przechylna, lubiłam ją. Ale moja rodzina już nie. Za każdym razem kiedy poznałam fajną koleżankę, a nawet kolegę bo też przechodził to samo co ja w domu. Zawsze coś mojej matce albo bratu nie pasowało w moich znajomych. A tak bardzo chciałam mieć przyjaciół tak jak dzisiaj.
Było parę przykrych sytuacji kiedy zawiodłam się na ludziach. Był czas, że unikałam. Nawet przez błahy powód, jak wyglądam. Od dziecka zauważyłam, że inaczej wyglądam. Włosy na rękach, krzywe zęby, szczelina między zębami z przodu. Tego ciągle się wstydziłam. Później zaakceptowałam.
Było pięknie jak poznałam męża tzn. przyszłego męża. Zaakceptował mnie taką jaką jestem, rozmawiał ze mną długo. Pytałam się nie raz czy nieżałuje, że ma mnie taką nieidealna. Bo inni mężczyźni, patrzą jak dziewczyna się stara dla niego, dba o siebie. Ja nie umiem się malować, nie miałam koleżanek, które by mnie tego nauczyły. Mama też nie przejęła pałeczki aby mi pokazać jak się malować.
Przez to brak mi pewności siebie.
Dziś wstydzę się siebie, bo mam PCOS, a najbardziej hirsutyzm. Nie stać mnie na laserowe usuwanie owłosienia, nigdy nie pracowałam. Pochodzę z małego miasteczka na mazurach gdzie nie ma pracy. Ostatni zakład pracy zamknął się w 1994 roku. A do sklepu nie chciałam iść pracować. Zmieniliśmy z mężem miejsce zamieszkania, jesteśmy już teraz w dużym mieście, ale niestety wciąż nie mogę iść do pracy, nasza córka jest dzieckiem niepełnosprawnym i potrzebuje opieki.
Dodaj komentarz