Oda do zdechłej rybki.
Ciąża była
Już jej nie ma.
Głupia ryba
To nie trema.
Czy egoizm? Czy glupota?
Coś wepchnęlo mnie do błota.
Mała rybka grzeczna miła
Nic nikomu nie zrobiła.
I nikomu nie podpadła
I tak biedna już odpadła.
Pluskać mogła się wesoło,
Pieprzyć swojw zycie w koło.
Smiać i płakać,
Jak jej mama.
Lecz jej mama zamiast tego
Chciała smiać się całkiem sama.
Złudne było to wrażenie,
Nie ma smiechu, same cienie.
Mrok i wstręt do jej odbicia.
Nie wyciagniesz jej z ukrycia.
Na zadupiu zdechnie sama
Niedoszła egocentryczna mama.
Tyle jest w tym wierszu smutku… współczuje.
Mocne.
Nie wiem Co Ci napisać… Twoje wiersze są niesamowite. Najpierw poczułam, że to okropne i nieczułe, potem zrozumiałam Twój ból i ironię. Te wiersze walą człowieka w twarz. Zawsze czekam aż coś napiszesz… Aeraz strasznie Ci wspołczuję.
Jezu, tak i przykro. Wysłałam wiadomość prywatną.