cierpi moja ambicja

17:06
16.09.2018

Koleżanki z pracy. Czy takie „koleżeństwo” w ogóle ma jakieś szanse? W pracy zawsze jest jakaś rywalizacja, wszyscy nawzajem się podpieprzają i obrabiają sobie tyłki. Nie bardzo zalezy mi na takich układach. Trudno. Na kawę można wyjśc, ale żeby spotykać się i udawać przyjaźń? Mój narzeczony bardzo chce znaleźć mi kogoś do pogadania, też uważa, że Asia jest ok. Ale ja słyszałam jak nabija sie z dziweczyny z księgowości. Szkoda mi jej było, bo jest bardzo nieśmiała i wyglada jak przeniesiona z lat 70-tych. Nie broniłam jej, nie chciałam się wtrącać, ale skoro obrabia tak tyłek tak niewinnie wygladajacej dziewczynie to co dopiero musi gadac o mnie?

Lubię chodzić do pracy, bo mam kontakt z Bartkiem. Niczego się tam nie nauczyłam, nic ważnego tam nie robię. Pensję mam niezłą, ale dobija mnie to, że zatrzymałam się w miejscu. Jestem trochę zazdrosna o rozwój kariery Bartka. Widze teraz, że ma mocną pozycję w firmie. Ja tez jestem nie do ruszenia, ale nie ze względu na wagę moich obowiązków, ale ze względu na to, że jestem przyszłą żoną Bartosza, a on przyjacielem szefa. Niewygodnie mi z tym i cierpi moja ambicja. Muszę przycisnąć Bartka, żeby wymusił na przyjacielu przydzielenie mi czegoś poważniejszego, bo nie umiem tak nic nie robić. Może mam za wysokie ambicje albo coś nie tak z  moim ego?