Codzienność
Odkąd pamiętam uwielbiam obserwować ludzi. Ich zachowania, gestykulację podczas rozmowy, mimikę twarzy. Jeśli zapytasz mnie czemu, nie odpowiem Wam na to pytanie. To jest coś co po prostu robię mimowolnie. Patrzę na ludzi, obserwuję, wiem czy są leworeczni, bardzo często wiem w jakim zawodzie pracują. Tak dużo można wyczytać z ludzkiej postawy.
Lubię również obserwować stare małżeństwa, pracuję w sklepie, gdzie takie pary przychodzą na co dzień. Patrzę jak nawzajem się o siebie troszczą, lubię myśleć, że ja kiedyś też spotkam kogoś takiego. Kogoś na kim będę mogła polegać, kogoś z kim będę mogła chodzić na zakupy. Niby takie proste, a tak ciężko trafić na tego/tą jedyną.
W dzisiejszych czasach wszystko opiera się na wyglądzie, albo na pieniądzach, może pisze tak, bo mój były zranił mnie w sposób jaki nikt inny tego nie dokonał? Patrząc na mnie przez pryzmat tego, jak wyglądam I wcale się z tym nie kryjąc? Pewnie wielu z Wad będzie się zastanawiać dlaczego ze mną był, skoro nie podobało mu się to co widział? Sama dosyć często zadaję sobie to pytanie. Dlaczego? Ale odpowiedzi nie znam. Na początku naszego związku nie było tego widać, nie było widać po nim, że mój wygląd mu przeszkadza. Wyszło to dopiero z czasem, jak oddałam mu coś bardzo ważnego. Pewnego dnia napisał o co mu chodzi i co go męczy. A ja? Ja trochę umarłam tamtego dnia, stając przed lustrem nie nawidziłam tego co widzę, nadal tak jest. A to przez niego, bo mówił i pisał mi tak okropne rzeczy. Chyba byłam naiwna wierząc, że stworzę z nim udany związek. Ale właśnie to mi wychodzi najlepiej, bycie naiwną. Nie jestem już z nim, ale jego słowa nadal mnie prześladują. Czy jestem głupia wierząc w to, że żadna kobieta ne powinna zostać tak potraktowana, nieważne jak wygląda?
Tak wiele pytań zadawanych w ciągu dnia, czasem odpowiedź poznajemy dopiero po jakimś czasie. A ja? Czy kiedykolwiek odnajdę się w tym wszystkim? Chciałabym w końcu obrać właściwy tor, wstać pewnego dnia rano i przestać zadręczać się tym wszystkim, sytuacją w domu, moim byłym, problemami, które się wręcz rozrastają. Chciałbym być tą osobą, która byłam kiedyś. Ta która zawsze śmiała się najgłośniej i była dosłownie wszędzie. Była duszą towarzystwa.
Ale wydaje mi się, że już nie będę. Sytuacje mnie w życiu zmieniły, oraz fakt, że jestem tak strasznie wrażliwa i wszystko czuję. Czasem chciała bym wyłączyć w sobie tę część mnie. Może było by mi łatwiej ?
Ludzie postrzegają mnie jako osobę spostrzegawczą, mogę się z nimi zgodzić. Często widzę drobne szczegóły, na które nikt inny nie zwraca uwagi. Czytając kryminał, praktycznie przed połową książki, wiem kto zabił. Zawsze widzę dwa „końce kija” , że tak się wyrażę. Widzę początek jakiejś sytuacji i to jak się ona potoczy. Niektórzy mówią, że jestem nawiedzona, bo czuję różne rzeczy, wiem kiedy coś złego się wydarzy, czuję to całą sobą, nie mogę wtedy oddychać, nie wiem co ze sobą zrobić, jestem totalnie rozbita emocjonalnie. Nie musi to być coś dużego, jakiś mały problem, drobny wypadek. Może to wynika z mojej wrażliwości? Kolejne pytanie na które nie znam odpowiedzi.
jeśli wyłączysz to już nie będziesz sobą…, ale może ją trochę oswoisz? Ja swoją wrażliwość czasem przeklinam, a czasem lubie bo pozwala wiele zrozumieć, potrafi być fascynująca. Wiele bezwarunkowej miłości ci życzę 🙂
Ja ostatnio co robię to tylko ją przeklinam, fakt pozwala mi zrozumieć czasem wiele rzeczy, ale na ogół czuję się nią przytłoczona.