Coś?
Nie wiem dlaczego akurat teraz znalazłam się na zakręcie we własnym życiu. Odkąd pamiętam nigdy mi się w nim nie układało, ale ostatnio życie ciągle rzuca mi kłody pod nogi, a ja jestem już zmęczona.
Wiem, że gdyby nie jedno pięcio -letnie dziecko, nie było by mnie tu, bo jak mogłabym ją zostawić, kiedy kocham ją miłością bezwarunkową?
Jestem zmęczona tym, że nigdy nie układa mi się tak jakbym tego chciała, jestem zmęczona cała sytuacją w domu i tym, że muszę patrzeć na to wszystko. Jest mi źle z tego powodu, że jedyna osoba, na której ostatnio polegałam , okazała się zupełnie inna, niż myślałam. Jestem zmęczona tym, że każdy mnie rani.
Jestem zmęczona tym, że jestem tą co zawsze wszystko czuje. Chciałabym wyłączyć w sobie człowieczeństwo, by nie czuć tylu przytłaczających emocji na raz. Jak mogę czuć tak wiele, jednocześnie będąc martwą?
Przewlekłe cierpienie. Czasem mam wrażenie, że jest na nasze życzenie. A czasem jestem zła, bo przecież to nie my wybieramy bycie wysoko wrażliwymi. Bardzo mi przykro, że tak się czujesz. Najgorsze jest chyba zawieść się na kimś bliskim.
Czuję to o czym piszecie. I trzymam za na wszystkich kciuki.
Nie jestes martwa bo jak piszesz masz dla kogo żyć…Tyle, że chyba czasami samo życie nie wystarcza. Niestety życie chyba wiekszości osób rzuca pod nogi kłody. Sek w tym, że w dobie instagrama, fb i podobnych o tym się nie mówi. Wszyscy pokazują co im się udaje, a pozowane zdjęcia mimo, że zakłamane jak jasna cholera wpędzają innych w kompleksy i potęgują uczucie „gorszości” i wyobcowania.