Czuj się fajna…
…. nie potrzebujesz na to słów innych.
Ogólnie uważam, że jestem trudnym, ale dobrym człowiekiem. Zawsze byłam energiczna, wesoła, zdeterminowana, pomocna, szczera, ambitna, dbająca o innych bardziej niż o siebie. Obecnie jestem nijaka. Zahukana, żebrząca aby o trochę aprobaty i akceptacji.
Nie czuje się dość dobra, czuje, że zawodzę, wycofałam się z życia towarzyskiego niemalże w 100%. W pracy stałam, się raczej siedzącym cicho odludkiem. Ciągle boję się, że zrobie lub powiem coś nie tak coś co rozgniewa jego, nawet jak go nie ma przy mnie.
Jestem tym zmęczona. Bardzo często słyszę, ze to ja się czepiam. A i owszem czepiam się syfu w domu, 5 wyjścia z kolegami z rzędu, braku wspólnych planów. Natomiast on czepia się tego jaka jestem, za dużo gadam, za bardzo się martwię, jestem za smutna, za wesoła, zbyt zawieszona, zbyt aktywna…. . Sama nie wiem. Może ja to tylko tak odbieram, ale mam poczucie, że przeszkadza mu we mnie wszystko. Że jest dobrze tylko wtedy kiedy jest tak jak on chce. Już dawno zapomniałam jak to jest jak ktoś dba o twoje uczucia, o twój komfort, czy twoje potrzeby.
Tęsknię za poczuciem akceptacji i bezpieczeństwa. Nie wiem na ile jest to odbieranie przeze mnie jego zachowania, a ile faktycznie jego zasług. Jak on to mówi znowu coś sobie upierdoliłam.
Patrząc na siebie jego oczami nigdy nie poczujesz się ze sobą dobrze. Jego ocena nie jest obiektywna, mimo to sprawia, że oceniasz siebie bardzo surowo, nieobiektywnie i niekorzystnie. Pracujac nad soba sama dojdziesz najwyzej do wniosku, ze jestes za dobra dla tego człowieka i stać Cie na więcej. Szansa na zmianę w tej relacjib jest jedynie wtedy, gdy on także dostrzeże swoje błędy i bedzie chciał cos zmienić. A to wymaga samoswiadomosci i chęci. Do tanga trzeba dwoja. Sama tego nie pociagniesz. Przepraszam, za taka szczerosc bez ogródek. Nie chcę Cie urazić i zabrać nadzieji…ale to takie smutne, że wspaniala… Czytaj więcej »
Doceniam szczerość. Gdzieś z tyłu głowy to wiem, ale chyba muszę do tego dorosnąć. Gdzieś tam wierzę, że może coś jeszcze zrozumie, czasami nawet myślę, że może ja go źle oceniam, że może jest tak jak on mówi, ale niestety słowa rozmijają się z czynami. Narazie się nie czuję gotowa.