Czy da się kochać i nie cierpieć
On budzi we mnie czułość. Widzę jego wrażliwość, zagubienie, lęk. To, jak stara się żyć jak najlepiej, być lepszą osobą. Ogromnie go szanuję. Jestem wdzięczna za zaufanie i chyba przyjaźń, którą mnie obdarzył. Marzę o czymś więcej, ale z drugiej strony nie wiem, czy wiedziałabym, co z tym zrobić. Jak tego nie popsuć. Lubię, kiedy jest obok, lubię go słuchać i na niego patrzeć. Czasem bardzo chciałabym być blisko, przytulić się. Zrobić mu pyszne jedzenie. Cieszy mnie, że potrafię go rozśmieszyć. Chciałabym z nim dzielić się tym, co myślę, co czuję. Leżeć przy nim i czytać. Oglądać serial. Iść do lasu. Chodzić po górach. Nie myślę nawet o seksualnym dotyku. Nie czuję nawet pożądania. Tylko taki głód jego osoby. Nie chcę tego zniszczyć swoją zachłannością i egoizmem. Gdyby mnie wybrał moje ego wyleciałoby w kosmos. Że ktoś taki. Mnie. Taką zwykłą. Niemłodą. Niepiękną. Za wysoką. Ale nie chcę oczekiwań. Chcę cieszyć się tym, że go poznałam, że często spędzamy czas. Chcę być ważna dla niego, ale niekoniecznie jako kobieta. Tzn. nie chcę być smutna z tego powodu, że nie taka jest to relacja. Chcę cieszyć się tym, co jest. Tu i teraz. Przytrafiło mi się coś niezwykłego. Zupełnie nieoczekiwanie. Wspaniale, gdyby to była miłość, ale tak też jest dobrze. Myślę o nim i uśmiecham się. Może kochanie kogoś nie musi być koniecznie oczekiwaniem wzajemności. Może można po prostu kochać nie oczekując nic w zamian. Oprócz obecności, przyjaźni.
Myślę o nim cały czas. Ale nie obsesyjnie. Po prostu ciepło. Chcę, żeby był zadowolony i szczęśliwy.
Nie wiem, czy nie pierwszy raz czuję coś takiego. Bez tej egoistycznej zachłanności. Po prostu nie chcę tego spieprzyć, czymkolwiek to jest.
Jezu ale się cieszę! Muszę nadrobić i poczytać. Trzymam za Ciebie kciuki…
Hej, jak życie? Ja nie pisywałam od dość dawna, więc nie ma żadnej ciągłości. To uczucie mocno mną tąpnęło, ale już się chyba ogarnęłam. Tzn. nie mam oczekiwań ani nadziei. Cieszę się, że mnie coś takiego spotkało. Tak silne emocje. Ale już ok, jestem spokojna.
Jak sobie radzisz z niepiciem? Jak córki?
U mnie chujowo, ale stabilnie…
Oj, różnie. Daleko od stabilności. Ups and downs.