Czy ja jestem idiotą?
Inaczej być nie może. Piszę tutaj o swoich wątpliwościach i za kilka dni robie coś odwrotnego, przeciwnego do tego do czego doszedłem rozmyślając. Dobrze, że to zapisałem, bo znów nie miałbym żadnego dowodu na swoje myślenie. Moja kobieta dostała czego chciała. Oświadczyłem się. Klęknąłem przed łóżkiem i spytałem, czy zechce utworzyć ze mną chorą i dysfunkcyjną rodzinę. Chciała. Popłakaliśmy się razem. Powiedziała mi, że kilka tygodni temu myślała, że jest w ciąży, a gdy okazało się , że to fałszywy alarm była rozczarowana i smutna. Ja ne jestem głupi i wiem, że to wszystko wbrew rozsądkowi i że będzie ciężko. Ale walić to! Kocham ją i nie chcę dzielić tych popieprzonych dni z nikim innym. Będę poważnym mężem!
Czy zrobiłem to dla niej? Pod presją? Raczej nie. Potrzebowałem bodźca, który mnie do tego pchnie. I pchnął mnie jej niby-żart.
Czuję się dziwnie. nie kupiłem jej nawet pierscionka, bo to był totalny nieprzemyslany spontan. Co by na to powiedział psychiatra? Najpewniej, że w takim stanie nie podejmuje się życiowych decyzji. A może już mi przeszło? Teraz zaczynam główkować, że za bardzo się wychyliłem. Rozum doszedł do głosu już godzinę po deklaracji. Ale powiedziało się a , trzeba powiedzieć b.
Ze strachu przed reakcją odwołałem spotkanie z terapeutą… Jak dzieciak. A mam być mężem
Dodaj komentarz