Czy kiedyś odetnę się od przeszłości?
Czy przestanę myśleć o życiu z mężem-tyranem i zacięży teraźniejszością bez obaw, leków, bez tego nastawienia którego nauczyłam się w tamtym związku. Mój wewnętrzny głos mówi mi, że w tym związku nie. Czy ja teraz jestem ofiarą przemocy psychicznej? Czas stawić czoła prawdzie. Nie, nie jestem teraz szczęśliwa. czy przez przeszłość? Zapewne też. Ale dlaczego, cały czas mam wrażenie, że unikamy sporów dzięki mojej uległości? Co jeśli zacznę zyć w zgodzie z sobą i zacznę reagować na to, czego nie chcę i liczyć na to czego chcę?
Wczorajsza sytuacja dała mi do myślenia. Poczułam się jak dziecko, które zrobiło coś złego, które nie ma prawa wyboru, wolności i musi się podporządkować. Byli u nas znajomi. Piliśmy wino, oglądaliśmy zdjęcia, graliśmy w karty. Było bardzo wesoło, a ja czułam się rozluźniona i zadowolona. Kiedy mąż znajomej sięgnął po mój kieliszek, żeby dolać mi wina, mój mąż zabrał kieliszek i stwierdził, że mnie już wystarczy. Początkowo myślałam, że to żart, bo sama potrafię decydować i stwierdzić, kiedy mi wystarczy. Kiedy jednak zobaczyłam surowa minę męża i zaciśnięte usta zrozumiałam, że nie, to nie był żart. Chciałam zareagować, ale byłam tak zaskoczona, że nie wiedziałam jak. A może nie byłam gotowa na kłótnie? Może bałam się tego, co może stać się po wyjściu znajomych? Nie wiem… Poczułam się upokorzona i zniewolona. Przemilczałam i szybko zmieniłam temat. Dziś do tego nie wracaliśmy. Jest jakby nic się nie stało, ale dla mnie stało się bardzo dużo. Musiałam o tym napisać. Nie mam komu się zwierzyć, a muszę się od tego uwolnić. wstydzę się za siebie. Czuję się jak życiowy nieudacznik, jestem na siebie zła… czy moje życiowe decyzje zawsze będą błędne?? Co wpoiłam mojemu dziecku?? Wiem, że skazałam je na podobny do swojego los, swoimi głupimi wyborami i tchórzostwem.
Dodaj komentarz