Degrengolada emocjonalna
Dzisiaj jest mój dzień pierwszy. Potrzebuję tego, wiem. Jeśli to nie pomoże, to może będzie trzeba pójść o krok dalej. A bardzo boję się obnażyć face to face przed obcym człowiekiem.
Jestem bardzo przytłoczona. Dużo emocji we mnie jest, wiele sprzecznych. Z jednej strony jestem zmęczona już bardzo, a z drugiej nie chcę odpuścić, czuję się odpowiedzialna, by to ciągnąć i pchać dalej ten wózek. Emocje na co dzień – niepewność, strach, złość, frustracja. Zmęczenie materiału chyba. Wiele rzeczy codziennie budzi we mnie poczucie niesprawiedliwości – w pracy, w domu. Ogólnie. I przez to czuję żal. Żal do siebie, żal do innych, żal do firmy. Zmęczona, ale jeszcze niewyczerpana. Chyba.
Zaczynam od siebie tutaj, bo to w mojej głowie tkwi problem. Nie radzę sobie z emocjami, od zawsze to wiedziałam. Jestem NADwrażliwa i ZBYT emocjonalna. Rozchwiana. Nie wiem skąd się to we mnie wzięło. Od dziecka czułam więcej, zdecydowanie intensywniej, reakcje bywały nieadekwatne do sytuacji… Teraz, gdy jestem dorosła, często mi to przeszkadza w codzienności, chociaż staram się słuchać głosu rozsądku. Pomaga mi, gdy dam sobie sekundę na oddech. Szkoda, że w bliskich relacjach tego nie potrafię wykorzystać. Przez to często mam wrażenie, że jestem popsuta (?). Coś się w mojej głowie nie klei, coś nie styka, przerywa i zaburza mi życie, i spokój. Chciałabym być normalna, wyważona.
Mam wiele do powiedzenia, ale chcę to zrobić pomału, metodą małych kroków. Systematycznie.
Dzięki.
Szybciej zajdziesz małymi krokami, niż wielkimi susami, podczas których można się potknąć. Witaj