Doceniam
Najwyraźniej z wielkiego doła wyleczył mnie pies. Wiem, że tak naprawdę najbardziej pomógł mi Piotr swoja ogromna troską, stawiając za mną murem w każdej sytuacji. Kocham go tak bardzo, że nie wyobrażam sobie bez tego człowieka życia. Tak naprawdę mam szczęście. Udało nam się stworzyć coś tak wyjątkowego… A teraz mamy sprawdzian i wiem, że go zdamy. Pragnę dziecka nadal, Piotr także, ale chwilowo musze ogarnąć siebie. Z tego co patrzyłam, adopcja jest bardzo skomplikowanym procesem i nie wiem, czy dałabym radę psychicznie w tej chwili to dźwigać. Rozmawialiśmy i doszliśmy do wnosku ze, może za kilka miesięcy, kiedy wszystko się u nas unormuje zaczniemy działać. Dalej nie mamy kontaktu z rodziną Piotra. Piotr nie dzwoni, oni też nie. Przynajmniej jest spokój. Ale pewnie nie na długo. Szykuję się na wyśmiewanie i wypominanie kwestii kupna psa oraz krytykę obdarzania go zbyt dużym zainteresowaniem. Żeby trochę podkręcić atmosferę zamierzam kupić Belli przebranie świąteczne… to już kompletnie stwierdzą, że mi odbiło.
Dodaj komentarz