Dołek i znaki zapytania.
Wczoraj, krótko przed snem, popłynęło z moich oczu kilka łez. Mam ciągle dylemat, czy zaryzykować i skontaktować się z jedną firmą, w której kiedyś pracowałam, 3 miesiące, ale jednak. Ale jak pomyślę o ilości ludzi, głównie kobiet, które tam pracują i o tym, że nigdy mnie tak samo źle przyjąć, jak w mojej nowej pracy, która straciłam miesiąc temu z powodu koronawirusa, to robi mi się źle i zaczynam wchodzić w ten tunel, w którym wewnętrzny głos mówi mi,.że.jestem do niczego, że się nie nadaję, przypomina mi, jak w przedszkolu głupi Przemek wyciągnął moje spodenki na wf i się z nich śmiał i zmusił do tego całą klasę, a potem jeszcze więcej takich żałosnych, nic nie znaczących tak naprawdę, sytuacji. A one jednak coś znaczą, skoro siedzą w mojej głowie. Nie rozumiem tego. To sabotaż, autodestrukcja i wiem o tym, ale nie wiem jak to zmienić. Chyba nie daje sobie rady ze sobą.
Każdy ma takie sytuacje z tylu głowy. Że mnie chłopcy w przedszkolu śmiali się.