Dotknięcie
Dowiedziałam się, że w przyszłym roku moja kuzynka będzie brała ślub. Jakoś tak mnie to mocno dotknęło. I że mieszka z narzeczonym od około półtora roku.
Ja jestem ze swoim partnerem już ponad sześć lat. Na nic się nie zapowiada, nawet nie wiem czy chcę z nim w przyszłości mieszkać. Ślubu on nie chce, ja udaję chyba przed samą sobą, że też nie chcę. Jak to jest, że te cholerne tradycje społeczne tak mocno wchodzą, że mimo logicznego myślenia, nie da się ich z głowy wyplenić…
Mam ochotę uciec z kraju w przyszłym roku, żeby nie mogli mnie prosić na ten ślub. Żebym „nie miała możliwości przyjechać”. Chciałabym się odciąć od tej całej rodziny. Od tego wszystkiego, co mnie otacza. Chciałabym odciąć się od siebie samej i stać się kimś innym. Kimś, kto nie przejmuje się tym, że inni znajdują szczęście, że mają stałego partnera i z nim wspólne plany wspólnej przyszłości. Kimś, kto potrafi ogarnąć rzeczywistość, zorganizować sobie pracę i wyjechać daleko.
Tak bardzo bym chciała.
Duszę się od bezgłośnego płaczu.
Z drugą częścią wypowiedzi mogę się utożsamić. Też bym chciała uciec od wszystkiego. ….