Duchy horrory i diabeł
Zazwyczaj spałam razem z mamą z łóżku. Mieliśmy bardzo małe mieszkanie. Duży pokój z małą wnęką w której stała wersalka. Nie lubiłam tam spać, więc często zamieniałam się z tata. Tata szedł do wnęki , ja do mamy do dużego łóżka. Pewnej nocy obudziłam się zapłakana. Miałam około 5-6 lat. Pamiętam ciemny pokój, wysoką półkę obok drzwi. Byłam pewna, że widzę tam wielkiego, dotykającego rogami sufitu diabła, który coś do mnie mówi. Przerażona obudziłam mamę. Powiedziała mi coś w stylu „też go widzę, nakryj się kołdrą wszytko będzie dobrze”. Nie pamiętam co było dalej… Wiem, że kilka razy wracałyśmy do tej sytuacji a matka w złości krzyczała, że ten diabeł przyszedł po mnie bo byłam niedobra. Potem przez całą podstawówkę i część liceum wracały do mnie słowa matki..Przecież nie każdemu ukazuje się diabeł. A teraz jestem zła… jak przez tyle lat pozwoliła mi wierzyć w coś takiego? Co ona sobie myślała? A może wcale nie myślała? Co miała na celu pozwalając 5,6, 7 latce na „Koszmar z ulicy Wiązów” albo inne horrory. Pamiętam, że uwielbiałam się bać podczas filmów. Czułam się wyróżniona, że mogę oglądać je razem z mamą. A potem, gdy zostawałam sama nienawidziłam tego strachu, bo nie wiedziałam jak go odegnać. Inne czasy były.. To prawda. Ale żałuję, że zamiast dawki strachu, stresu, krwawych obrazów nie otrzymywałam regularnej dawki bajek na dobranoc. Obok horrorów były też opowieści o duchach, w które moja matka całym sercem wierzyła i wierzy do dnia dzisiejszego. Wiele razy słyszałam, że przed stratą swojego pierwszego dziecka pojawił się u nich w mieszkaniu duch, który najwyraźniej chciał ostrzec ja przed nachodzącymi tragicznymi wydarzeniami… Też w to wierzyłam, bo rodzice mimo, że nie byli doskonali byli dla mnie ogromnym autorytetem, moim azylem. Nie znałam niczego innego. Myślałam, że to jest norma.
Dodaj komentarz