Dzień matki
Mówi się kochaj matkę swoją bo jest tylko jedna. Ciekawe to tak jakby ktoś nam to narzucał. Myślę że kiedyś bardzo kochalam swoją mamę ale z biegiem czasu i tego jak zmieniło się moje postrzeganie pewnych rzeczy w naszej rodzinie; w miarę jak rosła moja świadomość że moja rodzina ani nie jest zdrowa ani normalna z czasem w ogóle przestałam ich kochać. Nawet za nimi nie tęsknię. Czasem towarzyszy mi jakiegoś rodzaju pustka.. ale szybko mija. Ostatnio dzwoniłam do niej na dzień matki. Odebrał tata i powiedział że wszelakiej dzwoniła moja siostra i chyba powiedziała coś przykrego mamie bo ta aż się popłakała. Domyśliłam się o co mogło chodzić. Moi rodzice piją całe życie. Jesteśmy z siostrą DDA tylko każda z nas jest totalnie inna inaczej to na nas wpłynęło inaczej sobie z tym radzimy lub nie radzimy zależy. No to daje mi mamę do telefonu a ja już słyszę jej podpity głos trochę zgaszony..ale nic to składam jej życzenia. Trochę się ożywiła podziękowała i mówi że była u swojej siostry i na cmentarz razem poszły i wypiła sobie dwa piwka bo to dzień matki i wg a Monika jak dzwoniła to na nią wsiadła zamiast życzenia złożyć.. dalej stwierdziła że nie będzie mi o tym opowiadać tylko tyle mi powie że oni są z tatą dorośli i nie będa nam się tłumaczyć z tego co i jak robią. Bo my też jesteśmy dorosłe i każdy ma swoje życie. Coś tam jeszcze gadała że ona wie że idealna matka nie była ale …bla bla no nie była. Powiedziałam że nie widziałam się z siostrą nie wiem o co chodzi nie wiem co jej powiedziała takiego i mnie to nie obchodzi ja dzwonię z życzeniami i tyle. Zyczylysmy sobie dobrej nocy bo akurat dzwoniłam wieczorem. No i się pozegnalysmy.
Czasem sobie myślę że najlepiej by było gdybyśmy się wszyscy od siebie odpierdolili raz na zawsze. Oni od nas i my od nich. Wszyscy byliby szczęśliwsi.
Fakt jest taki że nasi rodzice są dorośli, nas tam nie ma. Mamy swoje zycie. I tak być powinno. Ale nie u nas.. zawsze jest cos.
Monika z nimi walczyła całe zycie, ja część swojego też na to poświęciłam.. obie szukaliśmy pomocy za zewnątrz.. mieliśmy w domu kuratora, mamie kiedyś zabrali czy prawie zabrali lub zawiesili prawa rodzicielskie ja wtedy byłam bardzo mała. Pili na zmianę albo razem. Tłukli się albo ojciec matkę. Nie raz uciekaliśmy z domu jak wracal pijany. Znęcał się nad wszystkimi. Po alko zawsze był agresywny. Ale mnie nigdy nie uderzył. Za to znęcał się psychicznie a jak był starszy i pochorowany to już w ogóle potrafił orać banie. Nie raz taszczylam go pijanego do pokoju gdzie spał. Nie raz szukałam matkę po wsi.. widziałam jak się zataczała, mamrotała, gadała że sobie coś zrobi. Stawałam w jej obronie zawsze jak się kłócili. Zawsze po środku żebym mogła ją obronić. A jak ona piła a z tatą dało się pogadać to słuchałam potem że jestem taka fałszywą że córeczka tatusia że jak mama trochę wypije to mam ją w dupie.. i jak to mialo zadziałać na młodą osobę..na dziecko lat 10..potem nastolatkę.. no na pewno zajebiście. Zorali nam głowy tak że nie ciężko sobie wyobrazić że mamy problem w dorosłym życiu z emocjami, komunikacja między sobą , w tworzeniu zdrowych związków itp.
A oni jeszcze potrafią mieć pretensje że nie przyjeżdżamy razem do domu. Najchętniej to bym w ogóle tam nie jeździła. Dzwonię też raz na mc. Bo nic nowego nie usłyszę. Zresztą ich nigdy nic nie obchodziło bo jak zadzwoniłam żeby powiedzieć że zdałam maturę to usłyszałam że pogoda kiepska..tyle w temacie. Dużo by jeszcze opowiadać ale szkoda mi na to energii.
Bardzo mi przykro z powodu tego, co przeżywasz. Moja matka tez pije i mogę powiedzieć że po części na pewno rozumiem co czujesz. Mam nadzieję, że to co było w dzieciństwie przestanie mieć wpływ na twoją dorosłość. Trzymam kciuki i liczę, że przeczytam tu kiedys, że czujesz się juz dobrze.
Okropne. Moja matka też piła… Brala leki, próbowała niejednokrotnie się zabić. Potem dołączył do niej mój ojciec. A teraz niczego nie pamiętają… Przykre, bo właściwie nie ma się matki…a nawet gorzej. Jest ktoś, kto wzbudza poczucie winy, stale krzywdzi, pochłania energię i zachowuje się jak dziecko specjalnej troski.
Dokładnie. Bardzo często czułam że to ja muszę się nią opiekować. Opowiadała mi czasem też różne rzeczy których nie powinno się mówić dziecku , zrobiła sobie ze mnie koleżankę i spowiednika.. czasem było tego dla mnie za dużo. Uzależniła mnie w pewnym sensie od siebie że kiedy się wyprowadziłam mając 18 lat miałam poczucie winy że ja zostawiłam z ojcem. Że teraz nie ma się nią kto opiekować i pogadać. To było okropne. Ale wyleczyłam się z tego.
Wiktorio, Piszesz, że się wyleczyłaś, ale czy do końca? Skoro piszesz o tym, to znaczy, że wciąż Cię to boli, wciąż Cię to rani. Ja, na przykład, całkowicie odcięłam się od toksycznej rodziny. I uwierz mi, że jest mi łatwiej… nie zawsze jest łatwo, ale jest łatwiej niż było. Moja matka też piła swojego czasu, głównie dlatego, że nie radziła sobie ze swoimi własnymi problemami. Jej stan emocjonalny to niekończąca się sinusoida. Kiedy byłam mała, jej praktycznie nie było, była nieobecna, zatopiona w wódce i poczuciu winy. Opiekowała się mną siostra. Zawdzięczam jej dużo, ale ten dług wdzięczności jest zaciągnięty… Czytaj więcej »
Poka Yoke, to co opisujesz przypomina moja historię. Moja relacja z siostrą też jest specyficzna. Głównie ona się mną zajmowała dawała na mnie kasę rodzicom bo im wiecznie brakowało, zabierała na wakacje. Jestem jej bardzo wdzięczna za wszystko co dla mnie robiła tylko z czasem zaczęła mnie inaczej traktować, pojawiła się nad kontrola i wiele rzeczy z nią związanych. Deprecjonowanie mnie, myślałam że zasłużyłam na to swoim nie madrym zachowaniem czasem i że ona ma prawo tak mnie traktować bo tyle dla mnie zrobiła. Przez rok chodziłam na terapię i dotarło do mnie że nie ma prawa i ja nie… Czytaj więcej »
Boże😦 nawet sobie nie wyobrażam co przeszłaś. Bardzo mi przykro. Żadne dziecko nie zasługuje na takie dzieciństwo. Ale to wszystko jest za tobą.
Twoi rodzice są chorzy. Alkoholizm to poważna sprawa która zniszyła już nie jedną rodzinę. Może odwyk by pomógł? Mogłabyś porozmawiać z nimi i nakłonić ich do leczenia?
A ja naprawdę cię podziwiam. Po tym wszystkim jestes w stanie zadzwonić i złożyć życzenia. Nwm co ja bym zrobiła na twoim miejscu.
Droga Magdo, próbowaliśmy z siostrą już wszystkiego. Prośby groźby kurator, oni nie przyjmują do świadomości że robili lub robią coś nie tak. Daliśmy spokój. Tylko oni swoim zachowaniem czasem nie dają nam spokoju bo pewnych rzeczy nie da się wymazać z pamieci. Ale staram się od tego separować i brać na dystans. Są już w takim wieku że oni się już nie zmienia. Nie można komuś na siłę pomoc jeśli on tego nie chce.
W sumie to masz rację trudno jest nakłonić takie osoby do odwyku. Coś niestety o tym wiem i tylko czekam aż minie liceum i wyprowadzę się z domu na studia. Tyle tylko że nie piją rodzice tylko pewna osoba która mieszka z nami. Staram się jakoś przetrwać ten czas ale wiem że bez uszczerbku na psychice się nie obejdzie. Tyle tylko że to nie rodzice piją bo gdyby tak bulo prawie że dzień w dzień jak jest z tą osobą to bym się wykończyla psychicznie. Więc naprawdę Cię podziwiam i twoja siostrę że daliście jakoś sobie radę.