dziś
Dzień pierwszy, jeden z wielu. Ile to już razy mówiłem sobie że będzie lepiej? Że zaczynam od jutra ? Dzisiaj już się nawet nie oszukuje że zacznę jutro, mętlik w głowie powinienem już spać a szukam kontaktu z kimś, czekam aż odpisze, ktoś zauważy moje istnienie. Ból w klatce piersiowej, znowu myślę o samobójstwie chociaż wiem że tego nie zrobię, dzisiaj otworzyłem okno by na chwilę przez nie wyjrzeć, mieszkam na 6 piętrze pewnie mógłbym przeżyć upadek. Nie ważne dramatyzuje, przecież jutro też jest dzień i chcę go przeżyć. Czytałem forum dda, ludzi którzy mają prawdziwe, większe problemy niż moje, pomyślałem inni mają gorzej, okropne nie powinienem tak myśleć, płakać mi się chce. O co znowu chodzi ? Sam nie wiem, ciężko to nazwać, zazdrość, że w gronie znajomych to nie ja jestem w centrum uwagi? Nawet nie próbuje tam być, myśli w głowie w czym jestem gorszy od innych, coś poszło nie po mojej myśli i od razu dramat? Samotność, słowo klucz odkąd zacząłem się zastanawiać co ze mną jest nie tak, a chyba tak naprawdę od zawsze, a przynajmniej odkąd pamiętam.
Z każdym jest coś nie tak. POWAŻNIE. Ale piękne jest to, że z czasem sobie to człowiek uświadamia i stara się akceptować, a to długi proces i trzeba go przetrwać. Nie lubię rad i wiem, że gadanie nie pomoże, ale przede wszystkim zrozum, że ludzi jebniętych jest cała masa, baa nawet większość. Tylko nikt na dzień dobry o tym nie mówi.