Dzisiaj
Dzis nienawidze sie bardziej, bardziej sie boje i czuje ze nie dam rady. Bo i po co? Przez ostani rok straciłam wszystko. Ukochanego chłopaka, prace, oszczędności i resztke zdrowia psychicznego. Jestem zmęczona.
Dzis wstalam rano i chcialam nacieszyc sie błogą chwila kiedy nie trzeba wstawac z ciepleko łóżka. Ale wyzuty sumienia zaatakowaly mnie jak wsciekly pies. Znowu musialam uciekac przed samą sobą. Mdłości powrocily, od tabletek na uspokojenie, które wczoraj wzięłam rozbolala mnie głowa. Nie chce tak żyć. Nie jestem w stanie tak funkcjonować. Obawiam sie że już nigdy nie bedzie lepiej. Chodze na terapie, czytam i uczę sie jak sobie z tym wszystkim radzić. Bez skutku. Dzisiaj sie poddałam. Dzisiaj wiem, że przegrałam.
Dziękuje wszystkim za komentarze, posłucham rad i spróbuje psychoterapii.
U psychologa. już jakiś czas chodze i tak stwierdził lekką depresję. Zaproponował psychiatrę gdyby te wizyty mi nie pomagały, ale pogorszyło się dopiero w ostatnim czasie.
Polecam psychiatrę i/lub psychoterapeutę. Żeby mieć siłę na walkę, przepracowanie pewnych rzeczy trzeba złapać pion. Leki w tym pomagają. Potem można je odstawić i kontynuować pracę bez wspomagaczy. Większość na początku ma dylemat, czy je brać i się wzbrania…a potem żałuje, że zwlekał tak długo.
ja bym chciała jakieś leki byle by nie myśleć. Ale tak jak pisałam powyżej chodzę do psychologa. (Bardzo miłej pani z którą dobrze mi się rozmawia) Ale nie widzi potrzeby leków.
Jak masz deprechę to od rozmowy Ci sie nie poprawi, a pani psycholog pewnie ma w tym interes zebys do niej jak najdluzej chodzila. Nie lubię psychologów. Psycholog jest od testów psychologicznych i pogadanek.
Dwie wiadomości. Zła: nic nie trwa wiecznie. I dobra: nic nie trwa wiecznie. Nawet największy dół. Depresja? Byłaś u psychiatry?
Ja próbuje się czyms zając ale przychodzi mi to z co raz większym trudem. Nie potrafie się na niczym skupić. Nawet na rzeczach,które kiedyś sprawiały mi radość. Chwile kiedy się nie zamartwiałam wydają mi się tak nierealne… Chciałabym nauczyć sobie z tym radzić. Albo zapomnieć… Po prostu zapomnieć o wszystkim.
To straszne jak bardzo twoje słowa odzwierciedlają moje myśli. One wracają do mnie jak bumerang. Chciała bym napisać coś co doda ci otuchy ale nie wiem, sama siebie nie potrafię jej dodać. Ja na szczęście mam muzykę w niej się odnajduje ona mi pomaga bez niej nie potrafiła bym żyć.