Dzisiaj na stacji znalazłam swoje ulubione piwo
Generalnie nie lubię piwa. Ale Bud jest wywalony w kosmos! Mój mąż nazywa go amerykańskim sikaczem…ale to jedyne piwo które mi smakuje. Nie jakiś gówniany reds czy cukierkowy cydr. No więc będąc na stacji benzynowej dojrzałam mojego Buda:P Córka stwierdziła, że to żulerskie kupować alkohol na stacji… i stwierdziła, ze jestem obciachowa. Tak, trochę mi było dziwnie, ale co tam.
Miałam ciężki dzień. Jestem zmęczona. Przed chwilą usnęły dzieci, a ja otworzyłam piwo i czuję luz. Ostatnim razem piłam w kuchni, chyba w okresie świąt. Mogłabym chyba tak codziennie. A przed alkoholizmem chroni mnie trauma z dzieciństwa i hipochondryczna schizka. Teoretycznie w grupie ryzyka…ale myślę, że jestem bezpieczna. Nie wiem, już właściwie co chciałam napisać. Zrobiło mi się ciepło, miło, cisza, spokój…mmm… Siedzę sama w pokoju. Żal kłaść się spać, bo jutro od 6 znów się zacznie… I jak zwykle tylko ja mam to ogarnąć. Męża takie sprawy nie dotyczą. Jutro wielki dzień. Może mi się poszczęści i już będzie po wszystkim. Szkoda, że nie mam drugiego Buda.
Kupiłam dzisiaj poszewkę na poduszkę. Z jednej strony jest napis „dzisiaj tak” a z drugiej ” dzisiaj nie”:P Biała, zwyczajna, napis czarny… Mój mąż mnie wyśmiał. Stwierdził, że jestem tandetna. Spodziewałam się. Manifestacyjnie odwrócę ją na odpowiednią stronę, chociaż nie chcę. Nie lubię tego fiutka! Jest wredny, zarozumiały i nie mogę na nim polegać. Dobra. Idę spać rozwalona jednym małym piwem. Niewiele mi trzeba. Ale podsumowując, jestem pełna nadziei i gotowa na działanie i zmiany. I przestałam się obżerać w nocy 🙂 Juhuuuuu
No to trzymam kciuki za zmiany. I zazdroszczę braku skłonności do alkoholizmu 😉
Wg psychoterapeuty jestem w „grupie ryzyka” 😛 Miałam wiele „przygód” z rodzicami, co wg specjalisty diametralnie zwiększa moje predyspozycje. Ja mam trochę inne zdanie. Bardziej pasują mi inne uzależnienia…
A z planami wszyscy dobrze wiemy jak jest 🙂