Egoistka desperatka zawistna zazdrośnica
Nie byłam przekonana do zwierzeń w sieci. Na pewno nie na grupach na fb. Ostatnio mnie przycisnęło. Nie mam przyjaciół. Znajomych mnóstwo, ale to nie osoby, których chciałabym pokazać swoje prawdziwe JA. Trafiłam tu, bo jestem pod ścianą.
Kim jestem?
Desperatką przede wszystkim. Kobietą, która pękła i chce wypluć całą zgniliznę. Może jak opróżnię się ze złych emocji będę umiała być lepsza?
Egoistką – myślę głównie o sobie. Mam córkę i męża, ale to ja jestem dla siebie na pierwszym miejscu.
Zazdrośnicą – zazdroszczę ludziom wszystkiego. Kobietom urody, mężczyzną siły i inteligencji, lekarzowi do którego idę zazdroszczę, że jest dobry i szlachetny, córce jędrnego ciała, sąsiadce kupna nowego samochodu, koleżance otwarcia firmy
Zawistną kobietą po 40-stce – życzę ludziom źle, lepiej się czuję, kiedy coś im się nie układa, łatwiej mi się wtedy z nimi rozmawia, prościej ich lubi, słucha i rozumie
A najgorsze, że z pozoru jestem wspaniała. Ludzie mnie lubią, szanują, zwierzają mi się… Myślą, że mam dobre intencje. Daję im pierniczki na święta, drobiazgi na urodziny, dzwonię z życzeniami, interesuję się ich samopoczuciem. Oferuję wbrew sobie pomoc, pomagam, choć tego nie lubię. Pomagam i robię dobre rzeczy dla chwały, żeby mnie lubiono, żeby mówiono o mnie dobrze, żeby poprawić sobie samopoczucie. Tylko po to. Robię pozornie bezinteresowne rzeczy. Nie chodzi o kasę, czas ani nic takiego. Mnie chodzi o profity w postaci górowania nad kimś. Otaczam się ludźmi, którzy są mi do czegoś potrzebni: tu dentysta, tam prawnik, tu Pani z Zusu. Wybieram otoczenie ostrożnie. Jestem szczera, ale nie co do swoich intencji.
Nie lubię siebie. Nigdy nie czyniłam żadnemu zła nikomu. Nie ciągnie mnie w tym kierunku. Do dobra się zmuszam.
Czy o człowieku świadczą zatem jego czyny, czy myśli? Kim ja właściwie jestem?Nieszczęśliwą kobietą, która nie wie kim jest. A może nieszczęśliwa kobietą która boi się być tym kim chce? A może po prostu jestem zła, bez zbędnej filozofii…
Gdybym umarła mówiliby o mnie same dobre rzeczy. Same kłamstwa. A skąd wiadomo co w głowie miał papież? Matka Teresa jak już wiadomo bezinteresowna i święta też nie była. Czy życie musi opierać się na pozorach i hipokryzji?
Z drugiej jednak strony, co dałoby mi ujawnienie wszystkim tego, co zdecydowałam się napisać tutaj?
Lżej. Lepiej. Ale to i tak nie zmieni mojego zachowania. Bo co ja niby mam zrobić?
Odpisałam na forum na twoje pytanie. W zasadzie pasuje też jako komentarz do Twojego wpisu. Może jestem psychiczna, ale we mnie budzisz sympatię. Nie cenie bardziej niczego, jak ludzi szczerych do bólu i krytycznych wobec siebie. Sama też jestem ZŁA więc witaj w klubie 😉
Mnie zastanawia ilu ludzi ma wyzej opisany stan, ale nie umie sie do niego przyznac nawet przed sobą.
Ja takiego stanu nie mam, nigdy nie miałam i nie jestem również taką osobą. Nie rozumiem zawiści innych ludzi. Nie zrozumiem dlaczego człowiek tak może się zachowywać. Podejrzewam, że to wynika w człowieku z pewnej wewnętrznej złości, którą on w sobie ma.
Nie wiem, czemu targają mną takie uczucia. Może jestem zła po prostu. Ludzkie niepowodzenia (nie mówię o dramatach i tragediach) sprawiają, że darzę ich większa sympatią, mam ochotę pocieszać, pomóc im, nie czuję się wreszcie gorsza. Ludzkie sukcesy mnie dobijają uświadamiając mi, że ja jestem nikim.