Gdy nie istnieje
I po świętach. Minęły dokładnie tak jak myślałam: szybko i … samotnie… Ale nie było źle, całkiem dobrze poradziłam sobie z tą samotnością. Tylko wczoraj miałam załamanie – jeden z tych dni kiedy za dużo analizuje jak było, jak jest i co mnie czeka. Kiedy zostałam sama w domu poczułam się taka kompletnie niepotrzebna, zupełnie do niczego. To takie dziwne uczucie kiedy uświadamiasz sobie, że dla świata nie istniejesz, że bez Ciebie byłby może nawet lepszy. A potem, że przecież możesz wszystko, ale w sumie nie możesz nic, i że jest jak jest tylko dlatego że Ty taki jesteś i niby mógłbyś być inny, ale nie potrafisz być inny i chciałbyś żebyś ktoś pomógł Ci to wszystko ogarnąć, ale przecież i tak nikomu nie zaufasz. Winisz siebie za całe zło swojego świata, a najgorsze, że może masz rację!
Dodaj komentarz