Hater’s dream, low class, white trash, so obscene

21:20
21.09.2018

Ciekawe uczucie – znaleźć kogoś, kto wydaje się być dokładną odpowiedzią na moje pragnienia, przysłowiową drugą połówką pomarańczy, z dopasowaniem potrzeb emocjonalnych na granicy czytania w myślach. I wreszcie można być sobą, tą najbrzydszą, wstydliwą wersją, której nikt wcześniej nie chciał albo nie umiał tak dobrze przyjmować, bo odbiega od normy. Latami pisać do niego poematy o swojej wdzięczności za to, że w ogóle istnieje, właśnie taki. Oczywiście z pełną świadomością, że oboje jesteśmy, jak to się mówi, pojebani i po prostu mieliśmy szczęście w nieszczęściu natknąć się na siebie. Aż wreszcie któregoś dnia przydarza mu się moment słabości i wychodzi na jaw, dlaczego jest wyjątkowy. Nie, nie urodził się taki. Jego niezwykła, wspaniała, urzekająca autentyczność w moim ukochanym wypaczeniu wynika po prostu z choroby i serii traum. Opowiadając, jak bardzo się cieszę, że ma tę cechę, wystawiałam laurkę jego krzywdzie.

Chyba jestem gotowa uregulować w sobie i tę kwestię, a przynajmniej zacząć. Czytam jakieś książki, artykuły naukowe o smutnych tytułach w stylu „Treating the roots of dysfunction” i przygotowuję się do podniesienia poprzeczki.

Dodaj komentarz

Zaloguj się i dodaj komentarz