I tak umieramy sami
Pracuje w laboratorium. Kontakt z ludzmi mam ograniczony i bardzo dobrze. W pracy już nawet nikt nie dąży do zawarcia ze mną bliższej znajomości. Szybko się zorientowali, że ja się nie nadaję, że nie chcę i nie umiem. Przyjemności? Mam jedną czytam obsesyjnie książki. Potrafię wchłonąć ich kilkanaście w tygodniu. Rodzice także przestali już dążyć do uspołecznienia mnie. Czy jestem samotna? Nie wiem. Czuję, że czegoś mi brakuje, ale nie wiem co to. Czuję do ludzi wstręt. Traktuję ich jak egoistów, którz wszystko robią pod siebie, a innych potrzebują po to, aby zaspokoić jakieś swoje potrzeby. Wiem, że to zdarzenie ze szkoły wywołało u mnie tę fobie i izolację. I co z tego, że wiem? Absolutnie nic z tego nie wynika przez 14 lat. Człowiek umiera i rodzi się sam. Jestem na to gotowa.
Dodaj komentarz