„J” jak Jedzenie
Witajcie, od listopada uczęszczam na DDA; moim głównym problemem jest niemoc, bezsilność, brak chęci działania…Nie potrafię albo nie chcę ruszyć z miejsca. Mój ojciec pił odkąd pamiętam, często towarzyszyły temu wyzwiska, kłótnie, przemoc psychiczna. Aktualnie nie pije, ale ja po urodzeniu syna nie mogę się pozbierać. Mój syn ma 6 lat, od 3 moja kondycja psychiczna jest na dnie, lecze się na depresję, przy czym staram się normalnie fuinkcjonować(nomalnie), czyli codziennie wstaje, jadę do pracy…tam siedze, tak siedzę nic nie robiąc i czekam, czekam aż ktoś zobaczy jak bardzo się opierdalam. To ile razy obiecywałam sobie, że zacznę coś robić, że właśnie dziś ogarnę zaległe tematy…nie potrafię tego zliczyć, myślę, ze było to niemal codziennie odkąd zmieniłam pracę.
Wiecie czemu kompulsja?Kompulsja, bo swoje emocje, ból, smutek, brak zrozumienia, brak przyjaciół, brak rozmowy, pustkę wypełniam jedzeniem. Zajadam to, objadam się, oczywiście póxniej mam ogromne wyrzuty sumienia, jestem sobą jeszcze bardziej rozczarowana, jeszcze bardziej czuję do siebie pogardę, powtarzam sobie w głowie te same schematy, które mówił do mnie ojciec „widzisz, debilu, do niczego się nie nadajesz, nawet zjeść normalnie nie umiesz!, tylko żresz”czuję obrazę, wstyd, a jednak robię to…kolejny i kolejny raz.
Dwa razy schudłam, wszyscy podziwiali, pytali, klepali po plecach…później znowu wpadłam w swój schemat: jedzenie=”ukojenie”i te same osoby, spotykające mnie czy to w pracy, czy na ulicy mówiły z politowaniem „jak można było ZNOWU doprowadzić się do takiego stanu??”Słysząc te pytania najchętniej wykrzyczałabym „pomóż mi, jestem taka samotna, chce znowu czuć, żyć, a nie potrafię, nie oceniaj mnie”, ale wracam do domu, po całym dniu i jem.
Dodaj komentarz