Jakby nierealnie

19:25
2.11.2018

Czuję się jakbym… Jakbym była podwójna. Ja i moje DDA, które bardzo skutecznie utrudnia mi życie. A może.. Ja sama sobie je utrudniam? Nie wiem. Zdaję sobie sprawę, że niektóre rzeczy odczuwam zdecydowanie mocniej. Na ten moment króluje poczucie pustki, żalu, niespełnienia.. Wszyscy – łącznie z moją terapeutką, powtarzają mi, że powinnam bardziej myśleć o sobie a nie o innych. Powinno być mi dobrze samej ze sobą ale niestety nie jest. Nie potrafię być sama. Jeśli się w coś angażuję to w 100% i zawsze z przeczuciem, że to już na zawsze. A to bardzo zgubne. Myślałam, że jednak jakoś podniosę się po rozstaniu ale mijają miesiące a wcale lepiej nie jest i nawet nie zanosi się na to, aby mogło być inaczej. Czuję ogromny żal… Chyba do samej siebie. Za bardzo wchodzę w to wszystko a potem cierpię. Nie potrafię znaleźć złotego środka w którym powinnam zostać, żeby chociaż zatrzymać szacunek do samej siebie. Boli mnie, że zrobiłabym naprawdę dużo dla innych a w zamian nie mam nic.

I denerwuje mnie fakt, że chciałabym, żeby to wszystko wyglądało inaczej, a nie potrafię tego dokonać. Mam wrażenie, że wszyscy wokół sobie zajebiście radzą a ja jestem ciągle na dnie. Tak.. To użalanie się nad sobą też już jest we mnie. I za to też siebie nienawidzę. I chyba chciałam zacząć z tym wszystkim walczyć… Terapia… Obawiam się, że ostatnio znajduję bardziej ukojenie w alkoholu.. Myślę tylko o tym, żeby już był wieczór i żebym mogła otworzyć wino i chociaż na chwilę się wyłączyć… Kiedy nie mogę tego zrobić to czuję złość i smutek.. Tak jak dzisiaj. I nawet nie wiem co mogłabym ze sobą zrobić. Przez związek potraciłam wszelkie kontakty bo jak już pisałam… Jak oddaję siebie to 100% i nie zostawiam nic na potem. Także związek się skończył a ja skończyłam się razem z nim bo nie miałam nic poza nim. Jak to strasznie boli. Nie mieć nawet do kogo się odezwać i powiedzieć tego wszystkiego. Zostałam sama. Ja i moje DDA. I… naprawdę nie jest fajnie.

Chciałabym cieszyć się nadchodzącym dniem… Wierzyć, że spotka mnie jeszcze coś takiego, że znowu zachce mi się żyć. Może, że odnajdę jeszcze swój sens. Będę mogła się szczerze uśmiechać, śmiać i bawić. Nienawidzę być sama. Czuję, że nic nie ma sensu i nie wiem dlaczego nadal tu jestem. I najgorsze w tym wszystkim jest to, że błądzę po omacku.. Poznaje nowe osoby przez internet, piszę z nimi ale to nie ma i tak żadnego sensu bo przecież tu i teraz i tak jestem całkiem sama. I chciałabym inaczej, chciałabym mieć jakiś powód, coś co mnie popchnie. Cokolwiek.. A teraz… Nie wiem już co powinnam zrobić.

2
Dodaj komentarz

Zaloguj się i dodaj komentarz
najnowszy najstarszy oceniany
Okularnica

Wiesz co jest najgorsze? Ze wszyscy jestesmy tacy szablonowi. Kazda osoba majaca problem z depresja nerwica uzaleznieniem czy innym gownem dziala dokladnie tak samo, a nie moze dopuscic do siebie mysli ze jest jedna z wielu…moze w tym nasz problem? Zeby zrozumiec ze nie dzieje sie z nami nic wyjatkowego. Ze sa na to sposoby. I zeby dzialac wg szablonow? Tak sobie luzno mysle…