Jedno piwo
Tyle mi trzeba żeby supełek spadł z języka.
Wkurwiający mąż, irytujące dzieci, wszechogarniający syf w domu, brak kasy, przewlekłe zmęczenie, niedocenienie, walka z samą sobą, przestały się na chwilę liczyć. Znów czuję, jakbym miała 20 lat. To taki fajny stan, kiedy myślę, że wyglądam lepiej niż wtedy, jestem bardziej świadoma, wiem, czego chcę. Nie chcę się już starzeć. To najlepszy wiek…
Wypiłam jedno piwo. Może coś zapalę… Mamusia.
Najchętniej zostawiłabym to wszystko na kilka dni. Uciekła. Poszła na zajebistą imprezę z 40 latkami, którzy udają, że czas zatrzymał się kilka lat temu… Piją, palą, pieprzą o niczym, tańczą i mają wywalone na jutro. 2 dni by mi wystarczyły…
Chcę mieć tatuaże, kolczyki, kupić sobie hulajnogę i zrobić kolorowe włosy. Mieć wszystko, co użyteczne i niezbędne do życia w dupie. Chcę przerwy od lekcji, pracy, domu, zakupów, prania, gotowania, sprzątania, kłótni z mężem. Chcę być egoistką, srać na cały świat i olewać ściągające na ziemię spojrzenia…i to, co nie daje przyjemności. Chcę chociaż 2 takie dni i znów mogę udawać przykładną mamę i żonę.
Jutro to przeczytam i będę zażenowana sama sobą…pojawi się trwoga, że ktoś mnie rozpozna…
Jutro nie będzie już piwa i jointa. Ale to jutro.
Kup sobie hulajnoge czy coś takiego… albo rolki
Też tak mam:-) do tego dochodzi nowotwór
A z czym konkretnie masz tak jak ja? Masz nowotwór? Fuck, jak sobie z tym dajesz radę?
A czemu mucha?
Będę się cieszyć z byle gówna 😉 Przynajmniej wczoraj miałam taki zamiar…