Jestem cholernym leniem nic mi się nie chce to nie żadna depresja to beznadziejny charakter!

20:11
28.06.2018

Jak w temacie. Mam 41 lat. Męża i syna. Pracuję w urzędzie. Mój dzień jest prosty jak budowa cepa. Ja jestem leniwa i mało ambitna. Pracę od razu po studiach miałam gwarantowaną, bo po znajomości. Skończyłam prywatną uczelnię. Nie byłam nigdy ani bystra ani chętna do nauki. Niczego prócz ściągania i migania się mnie tam nie nauczyli. Pędu do wiedzy wielkiego też nie miałam. Nie lubię czytać, nie lubię uprawiać sportów. Nie lubię zagłębiać się w filozoficzne klimaty, bo po co? Człowiek za dużo myśląc kończy w wielkim dole. Mam fajnego męża, który spełnia się zawodowo, jest wspaniałym ojcem i bardzo fajnym facetem. Niedawno wyskoczył mi dysk i musiałam posiedzieć trochę w domu. Syn ma 13 lat (tak, zaliczyłam dość szybko wpadnę, ale dzięki cudownej matce która przejęła moje obowiązki i kazała mi uczyć się dalej) mam wyższe wykształcenie i mogę udawać, że należę do tych inteligentnych. Kocham syna, ale nie ma między nami mocnej więzi. Zapewne dlatego, że moja matka była dla niego bardziej matką niż ja. Ja korzystałam z życia studenckiego i całkiem nieźle się bawiłam. Nie wiem, czy kiedyś to się zmieni, ale uwiera mnie, że do niczego mnie nie ciągnie, nie chcę niczego umieć, nie chcę być zgrabna, zadbana, nie chcę mieć wysokiego stanowiska, nie chcę nic od swojego syna ani od męża. Podczas zwolnienia zrozumiałam, że jestem przerażająco prostym człowiekiem. W pracy nie mam żadnego odpowiedzialnego stanowiska. Jestem jedna z wielu mrówek siedzących za biurkiem, przerzucających papiery, wklepujących jak robot dane do komputera, parzącą kawę, plotkującą z koleżankami. Zastanawiam się czy ja powinnam to zmienić? Czy coś ze mną jest nie tak, że nie mam ochoty biegać wieczorami i dbać  o linie ćwicząc kilka razy w tg? Czy ja muszę łazić na koncerty, łazić do teatru i słuchać radiowej trójki?? A jak ja nie mam ochoty robić tego wszystkiego, co sprawia, że człowieka określa się jako „wartościowego”? Piszę bo zadzwoniła do mnie koleżanka i zadała mi pytanie: „czy się nie nudzę na zwolnieniu”. Nie. Leżę sobie  i mi tak dobrze – odpowiedziałam. Ona na to zgryźliwie : „no bo jesteś do takiego życia przyzwyczajona, ja bym nie mogła tak wegetować”. No to jestem bezwartościowa droga Kasiu!!!! i mam to w dupie!

Dodaj komentarz

Zaloguj się i dodaj komentarz