Jestem przeszkodą
Doświadczenie terapii grupowej jest dla mnie chyba zbyt trudne. Nie umiem się otworzyć. Nic nie mówię. Siedzę i milczę. I tak trwa to już wiele wiele tygodni. Zastanawiam się czy nie zrezygnować. Czuję ogrom lęku i wstydu, które nie pozwalają mi się odezwać a nawet podnieść wzroku z podłogi. Tak. Wiem, że to dziecinne. Przecież wystarczy się przełamać. Ale nie wiem o czym miałabym mówić. Nie chcę marnować czasu terapeutów i grupy. Inni mają większe problemy niż ja, ważne jest żeby dać im uwagę i wysłuchać. Jestem zbyt młoda i zbyt głupia żeby cokolwiek powiedzieć i jakkolwiek się odnieść do czyichś problemów. Poza tym sama nie świecę przykładem więc jakie miałabym prawo radzić coś innym. Jestem dnem. Zastanawiam się czemu jeszcze tam przychodzę. Marnuje tylko miejsce. Nie nadaje się. Nawet moje milczenie irytuje grupę.
Właściwie nie wiem dlaczego o tym tu piszę. Czuję jakbym była w pułapce. Ta terapia miała być dla mnie ostatnią szansą, którą sobie dałam. Co więc jeśli nie umiem z niej skorzystać… Zamiast coraz łatwiej jest coraz trudniej. Nie mam sił żeby dalej walczyć.
Ja nie wyobrazam sobie siebie na terapii grupowej. Mialam problem, zeby otworzyc sie przed wlasna psychoterapeutka…. Zebyby w ogole zwrocic sie po pomoc. Poddac sie ocenie tylu ludzi i opowiedziec o swoich traumach i krepujacych nawykach…to dla mnie tak bardzo osobiste, ze nie dalabym rady. Wydaje mi sie ze tutaj mam namiastke terapii grupowej: – uzmyslawiam tu sobie ze inni maja podobne trudnosci – wpisy innych daja mi nadzieje na polepszenie mojej sytuacji i pokazuja jak inni radza sobie w kryzysach – mam info zwrotne, ewentualne wsparcie w komentarzach – inni dostarczaja mi wzorcow lub pokazuja czego nie robic..no i… Czytaj więcej »
Byłam rok na terapii indywidualnej, też było ciężko, ale coś tam zaczęłam mówić. Ostatecznie jednak zostałam skierowana na oddział dzienny z powodu okaleczen, myśli o śmierci itp. No i tak się stało, że jestem na terapii grupowej. Myślę, że to ze mną jest coś nie tak, stykam się tam z osobami, które nie mają problemów żeby mówić, a ja siedzę ledwo oddycham i patrzę się w ziemię. I tak sesja za sesją już parę tygodni. Dodatkowo boli mnie krytyka dotycząca mojego uczestnictwa i zaangażowania w terapię. Z drugiej strony sobie myślę, że właśnie to mi się należy. Do tego najlepiej… Czytaj więcej »
Też myślę, że dobrze, że piszesz. Nie jestem psychiatrą ani psychoterapeutą, ale wyczytałam, że terapia psychologiczna w grupach „wymaga troskliwego doboru pacjentów i przygotowania ich przed rozpoczęciem terapii. Nie powinno się wprowadzać do zespołu osób skrajnie różniących się od pozostałych uczestników, np. wiekiem czy wyglądem zewnętrznym.”. Może nie trafiłaś na odpowiedniego terapeutę… raczej z nimi było „coś nie tak” skoro nie stanęli na wysokości zadania i Ci nie pomogli..
Tak. Też się zastanawiam czy to dobre i odpowiednie miejsce. Nie czuję się bezpiecznie, towarzyszy mi lęk… No i nie wiem gdzie jest granica między konfrontowaniem pacjenta z rzeczywistością i konstruktywną krytyką a pogarszaniem jego samopoczucia, wzbudzaniem jeszcze większego poczucia winy. Ale wiem, że to są pytania bez odpowiedzi… Pozostaje mi pisanie… Dziękuję, że mogę się tym tutaj dzielić.
Nie byłem jeszcze nigdy na terapii grupowej, co więcej nie byłem jeszcze w ogóle na żadnej terapii, ale z jakiegoś powodu to co piszesz jest mi bliskie. Nie wiem co Ci doradzić czy warto tam chodzić czy nie, ale wiem że nie możesz myśleć tak że Twoje problemy są nie ważne bo ktoś ma gorzej od Ciebie. Twoje problemy są najważniejsze dla Ciebie i na tym się powinnaś skupić nikt nie zrobi tego za Ciebie. Z tym milczeniem to może jest trochę inaczej? Może ono tak naprawdę nie irytuje grupy tylko irytuje Ciebie? Przynajmniej ja tak mam ostatnio, łapie się… Czytaj więcej »
Dziękuję, że przeczytałeś mój wpis. Na grupę chodzę już długo (jest to oddział dzienny) i czuję rosnącą irytacje, że nic nie mówię, że się nie otwieram itd. Sama jestem na siebie zła, dodatkowo trudne słowa słyszę od grupy. Czuję się jakbym była postrzegana jak księżniczka, której się nie chce, a prawda jest taka, że bycie tam jest ogromnym wysiłkiem. Cały czas tocze walkę, układam sobie w głowie co powiem a ostatecznie jest tak, że mówię tylko wtedy gdy muszę, gdy ktoś o coś spyta itp. Potem kieruję pod swoim adresem mnóstwo zarzutów. Coraz bardziej siebie nienawidzę. No i nie widzę… Czytaj więcej »
To dobrze, że piszesz. Ta strona jest w takim razie idealną odpowiedzią na Twój problem.
Nie przepraszaj, bo nie masz za co. Może spróbuj napisać, a potem przeczytać to na grupie, podziel się swoimi wątpliwościami, myślę że spotkasz się ze zrozumieniem. Jeśli nie to przynajmniej nie będziesz miała do siebie pretensji że nie próbowałaś.
Tak, czytanie tego, co się napisało to dobry pomysł. Stosuje się to w niektórych terapiach (np. na terapii uzależnień czytało się napisane w domu prace na dany temat)
Tak. Pisanie i czytanie tego na sesji sprawdzało mi się na terapii indywidualnej. Na grupowej jednak nie umiem wyjść nawet z czymś co napisałam… Frustruje mnie to. Blokuje mnie lęk i wstyd. Mimo, że grupa liczy 10 osób plus 2 terapeutów…. Zakładam sobie wcześniej, że tym razem się odezwę, że będzie inaczej… a potem jak zwykle się to nie udaje… Zostaję sama… Dlatego piszę tutaj 🙂