Jestem sobą, dopiero teraz
Dopiero teraz daję sobie prawo, by nikogo nie udawać. Dopiero teraz wiem, kim jestem. Jestem wszystkim i jestem niczym. Raz czuję się lepsza od innych, bo to chyba mój sposób na podbudowanie się, a za chwilę czuję się jak zero, najgorsza, najbrzydsza, najgłupsza, podejmująca najbardziej żałosne decyzje. Boję się ludzi, nie ufam im, a jednocześnie nie potrafię zrozumieć i uwierzyć, że mogą być źli. Nie umiem żyć bez ludzi…z jednej strony ich nienawidzę bo wiem, że wszyscy jesteśmy tacy sami(oni są jak ja, a ja przecież jestem taką egoistką), a z drugiej nie widzę możliwości funkcjonowania bez nich. Szukam bliskości, przyjaźni, boję się jej, ale odczuwam brak, kiedy nie mam się do kogo odezwać, kiedy nie mam pewności, że jestem dla kogoś ważna. Znów mój egocentryzm. Pępek świata. Mam wrażenie, że będę żyła wiecznie, że jestem wyjątkowa, że śmierć mnie nie dotyczy, jak głupia i naiwna nastolatka. A za chwilę zwrot – boję się śmierci, chorób, utraty bliskich i wszystkiego, co mam do stracenia. Zamykając oczy widzę nadchodzącą śmierć, grzebiąc miedzy wieszakami z sukieneczkami dla dziewczynek celowo nie kupuję ślicznej czarnej…nie chcę przecież sprowokować śmierci…nie chcę, żeby moja córka stała w niej na d moją trumną…Galopuję myślami w rejony tak dalekie, że nie umiałam już powrócić. Geny? Ciepło domowego ogniska? Zbieg okoliczności? Wszystko jedno, co jest przyczyną, trzeba ta nieść i jakoś sobie radzić. Wiem, że będę nieść już zawsze, przez górki i dołki. Skoro napisałam takie optymistyczne zdanie tzn, że jeszcze nie jestem na dnie i dam radę się dźwignąć
Dodaj komentarz