Już do końca?

21:09
30.05.2021

Myślę, że o wiele łatwiej w życiu jest ludziom których nauczono twardo stąpać po ziemi. Łatwiej zaakceptować naturę tego świata.  Rodzimy się, uczymy, zakładamy rodziny i pracujemy by godnie żyć. 

Ja zawsze byłam marzycielka – chciałam wierzyć, że życie to coś więcej. To spełnianie marzeń, wielkie miłości, przygody, zdobywanie świata. Przez to ta szara rzeczywistość mnie przeraża. Nie udało mi się spełnić marzeń, nie przeżyłam wielkiej miłości, namiętności, świat nawet przez chwilę nie był mój. Boję się, że nie zauwaze jak odrzuce kogoś, bo nie jest jak że snow, bo nie budzi we mnie takich uczuc jak miał budzić, bo nie jest tak szalony, bo nie potrafi kochać mnie aż tak… Chciałabym założyć kiedyś rodzinę, ale boje się tego momentu kiedy pojawią się dzieci i trzeba będzie żyć „dla nich” już do końca . Jeśli nie będę potrafić… Brakuje mi tu przestrzeni na marzenia, zbyt często chce uciec – od świata, od ludzi, od swojego życia… 

A ja tak lubię marzyć o lepszym świecie, tylko one mojemu życiu nadają sens.

 

1
Dodaj komentarz

Zaloguj się i dodaj komentarz
najnowszy najstarszy oceniany
MindtheGap

Doskonale Cię rozumiem. Zawsze tak miałam i mam nadal – mimo, że mam 45 lat. Założenie rodziny w moim przypadku to nie był dobry pomysł. Nie poustawiało mi to żadnych klepek w głowie. Nie znaczy to, oczywiście, że z Tobą będzie tak samo. Mnie w każdym razie za młodu rodzina i dom kojarzyły się tylko z nudą, obowiązkami i prozą życia. Kiedy doświadczyłam tego, okazało się, że dokładnie tak jest ! Pół życia uwiązania i potwornego poczucia winy, że nie staję na wysokości zadania. Żadnej dumy, szczęścia, spełnienia czy co tam powinno się czuć w związku z posiadaniem rodziny. To… Czytaj więcej »