Kiedyś byłem małym chłopcem Hey!
Marzyłem sobie, że będę grał w swoim zespole na gitarze. Skończyłem muzyczną szkołę II stopnia, ćwiczyłem jak głupek, łudziłem się jak małolat. Nie wyszło. Uczę od 2 lat muzyki w szkole podstawowej. Trochę mi żal, ale nawet polubiłem tę robotę. Dzieciaki są fajne i można z nimi zrobić tyle ciekawych rzeczy. Sęk w tym, że w szkole jestem całkiem niezłym pedagogiem. Cudem otrzymałem nawet wychowawstwo. Angażuję się, lubię to. Dziś wróciłem z pracy 2h później niż miałem. Jest taki trudny chłopak w 7 klasie, z którym nikt sobie nie radzi. Zaproponowałem mu, że nauczę go grac na gitarze, a to będzie lekcja próbna. Podjarał się dzieciak i zobaczyłem błysk w jego oczach. Sam miałem kiedyś problemy. Nie byłem najgrzeczniejszy, ale miał kto mnie ogarnąć i kopnąc w tyłek. Jego może nie miał. Pomyślałem, ze zrobie coś dobrego. Próbna lekcja zachęci go do ogarnięcia się w 8 klasie. No i siedziałem z nim tak 2 godziny podczas których dzieciak próbował grać 🙂 W domu żona strzeliła wielkiego focha, bo przecież mielismy jechac po mojej pracy na zakupy. Salon wyglądał jak po wojnie, wszędzie syf, chłopcy latali prawie nadzy, a Olka siedziała w internecie. I miała do mnie pretensje. Bo bardziej poświęcam się obcym niz własnym dzieciom, bo wiecej czasu spedzam w pracy niz w domu, bo do synów mam mniej cierpliwosci niz do obcych dzieciaków itp itd. Trochę ją rozumiem, bo wczułem się jak głupi w tą prace, a jestem „tylko nauczycielem muzyki”. No jestem. Tylko. A ojcem i mężem średnim. I chyba nawet sie nie staram.
Dodaj komentarz