Kiedyś
Kiedyś miałam duże mniemanie o sobie, miałam duże nadzieje, że będę robić coś ważnego, że uda mi się, ale ostatnie dni doprowadzają mnie do innych wniosków: mam dość małe zasoby społeczne, jestem wycofana, mam w cv pełno miejsc pracy. Chciałam być kimś, często o tym śniłam na jawie, a teraz widzę, jak ciężko będzie znaleźć pracę w swoim zawodzie i w tym mieście. Możliwości są, ale nie są nieograniczone, a mi się już nie chce tak bardzo pracować nad sobą. Dzisiaj spodobało mi się zdanie czy przekaz, aby przyjąć cierpienie, nie bać się go, bo to jest jakby cecha ludzkiego życia, ale nadal jest mi ciężko to pojąć. Chciałam żyć beztrosko, ale nie ma. Był moment w tym roku, że myślałam, że umrę. Być może by tak było, a może nie, na pewno straciłam odporność. Lubię być sama, lubię swoje towarzystwo. Czasem ludzie mi przeszkadzają. Lubię słuchać muzykę, to chyba najlepiej lubię robić. Życie odebrało mi realną możliwość bycia z kimś i tworzenia związków czy związku, bo zawsze czekałam na tego jedynego, bywało, że parę lat o kimś myślałam, kto skutecznie blokował to miejsce. Nie powiem że jestem z tego zadowolona. Wiem, że bycie matką czy posiadanie rodziny to duży ciężar, ale ja nie spełniałam w roli nawet zwiazkowej. Nie powiem że jest mi z tego powodu dobrze, ale staram się tłumaczyć sobie, że jest ok, że tak jest ok, że nie mam obowiązków, a koleżnka np mi zazdrości ich braku.
Dodaj komentarz