Koniec lipca za chwilę już znów zima
Dzisiaj miałam dobry dzień.
I nie wiem czy zacząć od rzeczy dobrych czy tych, które zaprzataly mi głowę wcześniej. Moze po kolei.
Mój ojciec rozstaje się ze swoją dziewczyną. Wariatka się wyprowadza, a ja pomimo, że jej nie cierpię (cholera, cala moja rodzina plus moi tesciowie jej nie lubią) to czuję sie winna. Nie miałam z tym rozstaniem nic wspolnego, zupełnie. Ale to taki kompleks dziecka, które zawsze było obwiniane. Moja matka odkąd pamiętam przychodziła do mojego pokoju pijana czy trzezwa, i darła mordę. Darła się „to twoja wina, że się poklocilam z tatą!”, „Jak ciebie nie ma to sie nie kłócimy”, „tata sie poszedl przez ciebie utopić!” i takie tam. Zaczelo się jak miałam sześć lat, skończyło gdu ojciec wyrzucił ją ze swojego życia. A i tak mi zostało. Mimo, że mnie jego obecna dziewczyna wkurwiała, to oczywiście mam kompleks jakis w srodku i pomimo, że to wredna suka, to mi jej szkoda. Dobra dla zwierząt była. I boję się, że gorsza przyjdzie na jej miejsce zamim zdążę się wyprowadzić do naszego (mojego i A.) mieszkanka.
Poza tym kochaliśmy się dzisiaj. Wczoraj rozmawialiśmy, mieliśmy taką poważną gadkę o seksie, czego nam brakuje, czego sie boimy. W końcu powiedział, czego chce on, a nie jaki chciałby dla mnie być. I w nim pękło. Pewnie tez pękło bo mu powiedziałam, że zachowuje sie jak ciota kiedy pomaga mi na podworku (ja sie nie boje piły eleltrycznej, szlifierki, gwozdzi, łomu. On wrecz przeciwnie. Jest pierwszą osobą ktora zaraz sie pokaleczy itp.) i jak mu tak wygarnelam, ze nie jest meski (choc nie lubie podzialu rol) to tak sie obruszyl i otworzył… Długo chyba będę przeżywać to jak mocno między nami zaiskrzyło ale od razu, jak ręką odjął przeszły mi myśli o innych facetach. Stał się, na moment wulkanem męskiej energii. Moze to ta moja owulacja, ale naprawdę, coś się w nim przestawilo. Sam później przyznał, że w końcu poczuł się sobą.
Potem jeszcze jechaliśmy samochodem i oparłam nogi o deskę rozdzielczą. Nakrzyczał na mnie i kazał wycierać po sobie kurz. Nigdy dotąd tak mi niczego nie kazał i szczerze… Zawsze, kiedy jest wulgarny albo zbyt wredny, to staje okoniem i jestem jeszcze gorsza i od razu przeprasza albo odpuszcza. A dzisiaj, był tak stanowczy, że nie mogłam się postawic. Wytarłam, przeprosiłam, że nie szanuje jego pracy (czyscil nasze auto dwa dni temu) i tak mnie podniecil tą stanowczością…
Moze ja potrzebuje zeby mnie tak czasem wziąć w karby?
Rozpisalam się o tych szekszach, nie wiem po co.
Mam takiego przyjaciela, dajmy mu M. Jesli to czyta to i tak wie, że to o nim ?♂️ M. Wie o części moich problemów i bardzo mnie wspiera. Dawno nie pozwolilam nikomu zbliżyć się do siebie tak bardzo, poznać mnie od tej mrocznej strony. M. Długo się nie odzywał i bałam się, że cos mu się stanie, bo tez miewa problemy ze sobą. Na szczęście nic sie nie stało i nawet dzisiaj chwilę pogadalismy. Cieszę się, że do niego napisałam tych parę miesięcy temu.
Mam chyba wiosnę w sercu bo czuje sie lepiej. Więcej czuje i doceniam. Staram sie unikać myśli, że to tak naprawdę strach przed jesienią. Mało tego lata w tym roku. Zimno…
Mnie też brakuje lata i boję się, że jesień znowu wróci zbyt szybko…
Twoja matka okropnie się zachowywała, aż przykro czytać, jak można tak obwiniać dziecko! Teraz jako dorosła kobieta możesz się wyzbyć tego. To trudne i czasochłonne, ale jest możliwe.
Co do facetów, to czasami muszą być po prostu mężczyznami z krwi i kości a nie pipkami. 🙂
Drzewa z roku na rok dają soboe radę, to my tez damy 🙂 tak sobie powtarzam. Ale okropnie zimny lipiec w tym roku, a liście z drzew juz i tak spadają. Przerażające…
Zastanawiam się ciągle, jak moglabym się tego pozbyć, nie czuję się zbyt dorosła mówiąc szczerze, a już jestem :/ i masz rację, dobrze jest jak facet jest facetem, choćbym nie wiem jak sobie wmawiała, że nie musi, to podświadomie wiem, że jednak powinien. Przynajmniej dla mnie