Koniec terapii… Notesiku trwaj…
Wracam z terapi. Powiedzialem ze dzisiaj bedzie ostatni raz, bo chce sprawdzic czy sobie poradze. Nie dostalem sygnalu czy robie dobrze czy zle…typowo terapeutyczne podejscie. Jak robie zle predzej czy pozzniej na nia wroce. Czuje niepokoj ze teraz wszystko sie zawali, ze to byla jednak zla decyzja. Mowilem o tym ale mimo to zdecydowalem sie na jej zakonczenie. Marta, moja terapeutka jest o tyle spoko kobitką ze zapewniła mnie o tym ze zawsze moge na nia liczyc. Umowilismy sie tez ze nadal bede udostepnial jej moje wpisy i nie przestane pisac…a ona jakby co bedzie miala reke na pulsie i latwo nam bedzie do wszystkiego wrocic. Podziwiam takie zzangazowanie, przeciez nikt mi nie powie ze to dla pieniedzy. Niektorzy maja powolanie… Jestem wdzieczny tej kobiecie. Mam nadzieje ze mi sie uda i za chwile odzyskam grunt. Tak jak z jezdzeniem na rowerze…zachwieje sie ale w koncu zlape rownowage 🙂 Wracam wlasnie do domu przez park. Moze nie widze zbyt dobrze co mnie otacza, bo patrze w komorke ale slysze i czuje ze jest git dookola. Pozytywny nastroj z nutka obawy. Ide do domu. Zaraz pojdziemy na lody i zbierac kasztany. Wczoraj obiecałem. Sielanko trwaj… Pamietniczku… to jeszcze nie koniec 🙂
Dodaj komentarz