Konsekwencje
Sa jednak konsekwencje pewnych decyzji, zatajania prawdy, polprawdy i nieszczerosci. Nie moge wiec obwiniac tylko losu. Ale to byly trudne lekcje. I ciagle popelniam ten sam blad. Zagubilam sie. Nie robilam zawsze tego co chcialam. Nie zawsze bylam takze uczciwa wobec tego co czuje i mysle. Pozwalam innym byc w bledzie: np gdy kolezanka na studiach mowila ze jestem zacofana od niej o 10 lat a sama byla ulomna i dziwna to trzeba bylo jej to powiedziec a nie przytakiwac jak ciele. Od poczatku chyba chciala mnie wykorzystac. To nie byla bezinteresowna relacja z jej strony. Czesto czegos chciala. W sumie ta relacja bardziej przyniosla mi szkody niz pozytek. Pokazala mi prawdziwa strone ludzi: potrafia mowic jaki ktos jest zly a sami tak samo zawodza i manipuluja. Gdy dostawalam prace na zastepstwo w jednym miejscu to trzeba bylo powiedziec o tym w drugim miejscu a nie zwodzic (ze strachu) lub z tego powodu ze sie tak nie robi bo oni sie znali jakos. Gdy czulam ze powinnam zostać w domu i czekac bo to czekanie tak naprawde bylo lzejsze niz pojscie na wojne a takie moje zycie wtedy bylo gdy nie posluchalam siebie. Przed tym incydentem, zlym wyborem moje zycie bylo jednak spoojniejsze bylam bardziej wyciszona i pogodzona ze soba. A ogolnie to czesto musialam liczyc na siebie. Na studiach nie umialam rozmawiac z chlopakami i tego nie robilam bo nie chcialam nikogo ranic aby nikt nie cierpial. W ten sposob odsunelam sie od zycia. A zreszta jak ja moglam miec chlopaka? Ja ? A teraz wiem jak by to jednak moglo zmienic moje zycie gdybym komus wtedy zaufaka. Gdy wczoraj wyszlam ze sklepu poczulam sie taka samotna. I pomyslalam ze nawet na rodzine nie moge liczyc bo jest zrodlem moich problemow. Problem w tym ze bralam na siebie zbyt duza odpowiedzialnosc za doroslych, za ludzi za czlowieka ktory moglbyc moim rodzicem a ja tak naprawde czulam sie odpowiedzialna i winna. To bylo takie straszne tkwic w tej ranie bolesci. A tak naprawde ta osoba chciala zmanipulowac mnie i podorzadkowac sobie. A ja nie mialam narzedzi by to zmienic. To byl absurd. To bylo absurdalne. Czas tak szybko wszystko zmienia i wymienia ludzi i ludzkie pragnienia oraz dazenia. Nigdy nie bylo tak jak myslalam nigdy nie mialam az tak duzego powodzenia itd a wysokie mniemanie o sobie odsuwalo mnie od polowy ludzkosci czyli facetow a moze tej lepszej polowy. Kto wie. Balam sie ze ktos sie we mnie np zakocha gdy spojrze na ta chlopaka czy porozmawiam. Zycie studenckie bylo przepelnione lekiem i skrupulami. Choc z kazdym dniem wychodzilam na zewnatrz z mysla ze kogos spotkam tego jedynego nic takiego nie mialo miejsca. Faceci sie na mnie patrzylibi nic. A ja uwazalam ze jestem kims niezwyklym a bylam sama tak naprawde. I jestem bo albo wybieram kogos niedostepnego albo podoba mi sie dwoch. I bede sama. Bo taj chyba ma byc. Bo nie jestem az tak madra jak myslalam. Nigdy nie bylam tez tak ladna jak myslalam.
Dodaj komentarz