Łzy samotności
Nie lubię wiosny, nie lubię lata, bo chcę mi się wtedy wyć. Nie znam smaku pocałunku, czułości czy namiętności. Wracam do domu jadąc samochodem i ostatkiem sił powstrzymuję łzy widząc uśmiechniętych nastolatków spacerujących trzymając się za ręce, to znów gdzieś indziej całujących się czule, albo chłopaka siedzącego na ławce przystanku gdy na jego kolanach spoczywa głowa dziewczyny. Czuję będąc od nich dwa razy starszy jak samotny starzec gdy w sobotni wieczór widzę grupę dwudziesto parolatkow którzy pełni uśmiechu i radości idą do kogoś, aby oglądać mecz. Mój dzień to praca i dom, ktoś kiedyś zapytał mnie: dlaczego tak rzadko bierzesz urlop, nigdy w wakacje, tylko pojedyncze dni? Odpowiedziałem: nie czuję takiej potrzeby. Bo po co, wystarczy mi samotność od 17 do 6 rano i w weekendy. A z kim na wakacje i z czym, z wyglądem pełnym pośmiewiska. Płakać mi się chcę… bo ta samotność już trwa 20 lat począwszy od liceum.
W moim domu gości nie było, a jak byli to od wielkiego dzwonu. Kilka razy zapraszałem to zawsze coś im wypadało, mam tylko dwójkę przyjaciół lecz oni już mają swój dom, połówki i dzieci. A ja jak samotny starzec stoję w oknie i patrzę jak się żyje za szybą.
Dodaj komentarz