Mały sukces po latach

23:19
17.08.2018

Radosław poszedł do lekarza. Najpierw próbowałam go prosić, przekonywałam, że jeśli nie dla siebie powinien to zrobić dla mnie, bo ja takiego życia nie zniosę. Ujął się honorem i stwierdził, że on mnie nie trzyma. Na kilka dni między nami zapanowało milczenie, które przełamał informując mnie, że nazajutrz ma wizytę. Nie miałam nawet cienia nadziei, ze pójdzie sie leczyć, nie po tylu latach męczarni…
No i jak przyszedł od psychiatry krzyczał na mnie, że było to dla niego upokarzające i na żadną terapię nie pójdzie. Wykupił leki, ale do tej pory ich nie wziął. Nie wiem na co czeka… Nie naciskam, ale drażni mnie jego upór, bo nie wiem przed czym on tak naprawdę się broni. Moze mój mąz nie chce, żeby było lepiej?
Mam nadzieję, że skoro po tylu latach upierania się w końcu poszedł do lekarza… weźmie tez te leki. I może nasze życie się zmieni?

Dodaj komentarz

Zaloguj się i dodaj komentarz